mimbla64 pisze:Florka nie dało się sfocić za bardzo.
Można zobaczyć jak rana po zabiegu wygląda.
A sam Florek tak sobie skulony siedzi.
Jak widać rana doskonale się goi. Niech tak zostanie.
Florek poczynił od soboty olbrzymie postępy. Rano wkładając pod syczący nos żarcie ze słowami 'a uspokój się wreszcie" odruchowo wyciągnęłam rękę i wsadziłam pod klosz głaszcząc głowę. Oboje zamarliśmy. Pomyślałam szybko, że tak łatwo mnie nie capnie mając tyle plastiku na łbie. I zaczęłam miziać czarny łepek. On też szybko coś sobie poprzestawiał i ...zaczął mruczeć. To był pierwszy krok. Dość szybko doszło wywalanie brzuszka. Na co się nie odważyłam. Ma białe paszki i białe podbrzusze. Tak całą sobotę co i raz przesiedziałam u niego uciszając syki miziankami. Janusz po powrocie z pracy i usłyszeniu nowin polazł do Florcia. Wołając mnie co i raz by zameldować postępy. On już bez obaw wygłaskał futerko na brzuszku. Wyszedł twierdząc ' "że może coś z tego kota
bedzie". Florciu syczy na nas ciągle jak widzi. Ale dotknięty czyni fikołki, wygibasy, mruczando i przebieranie łapkami. Nie wiedząc co ma zrobić z takim nadmiarem uczuć, dając im upust potrafi złapać zębami palce. delikatnie. Przestraszony zaraz puszcza. Nie krzyczymy ale staramy sie nie dopuścić do takiej ekscytacji. On sobie gdzieś tam głęboko przypomina ,że musiał mieć swego ludzia. Bo on wie co to pieszczota. Mnie też dopadł zaszczyt wygłaskania kołdunka. Ma małą przepuklinę pępkową.
Czyni prawdziwie szybkie postępy. Zawsze czekał aż wyjdziemy z pokoju zanim podszedł do miski. Od wieczora niedzielnego zaczyna jeść przy nas. Ranek, po śniadaniu, zakończył drzemką z brzuszkiem do góry. I nasze zaglądanie go nie obudziło. Syczy nadal ale to kontrolnie. Wszystkie trafienia są w kuwecie. Wczoraj ogarniałam klatkę wyjmując go normalnie ręką. A Janusz go w ramionach przez ten czas trzymał. Był spięty ale nie uczynił nic by wyrwać się czy zaatakować "oprawcę". Co prawda , odetchnął gdy znalazł się w klatce. Ale jest u nas kilka dni i jego zmienianie się jest cudem samym w sobie. Oby tak zostało!