Wiem, że ten temat był wielokrotnie wałkowany, ale chcę koniecznie napisać coś ku przestrodze wszystkim tym, dla których siatka na balkonie to bzdura, bo ich kot nigdy nie "gania" za ptakami.
Bil jest ze mną od 2016 roku. Gdyby ktoś zapytał mnie wczoraj, czy kiedykolwiek Bil wyskoczył na balkonie za ptakiem, powiedziałabym - absolutnie NIE. Bo tak rzeczywiście było. 3 lata mój kot nie podniecał się ptakami.
Dzisiaj, gdy otworzyłam balkon, Bilu na niego wyleciał i w sekundę doznałam szoku. Nie chciałam go wypuszczać na balkon, bo zimno, chciałam tylko coś z balkonu zabrać, ale on mi się przecisnął przez uchylone drzwi. To była chwila, nawet na początku nie zorientowałam się co się dzieje. Przeleciała sikorka, Bilu z rozpędu rzucił się za nią. To było jak na jakimś filmie. Na szczęście Bilu zatrzymał się na siatce. Mimo tego wystraszyłam się. Gdyby nie ta siatka, uwierzcie mi, wyleciałby przez balkon na 100%.
Sąsiedzi postawili karmnik na poręczy swojego balkonu. Wiele ptaków tam ostatnio zagląda.
Mówię do tych wszystkich, którzy uważają, że ich kot nigdy nie wyskoczy przez balkon za ptakiem, bo nigdy tego nie robił. Mówię do tych wszystkich, którzy uważają, że znają swojego kota tak bardzo, że wiedzą, że na balkonie bez zabezpieczenia nic mu nie grozi. Mówię też do tych, którzy uważają, że balkonu nigdy nie otwierają i dlatego ich kot jest bezpieczny (ja tylko uchyliłam delikatnie balkon, a Bil znienacka wyskoczył).
Tak jak napisałam wcześniej - nigdy dotąd nie widziałam, aby Bilu rzucił się za ptakiem. Zawsze siedział spokojnie na balkonie, kładł się na swoje poduchy i sobie wypoczywał. Ale dziś nastąpił ten pierwszy raz.
W duchu sobie dziękuję, że byłam "mądrą dziewczynką" i po przygarnięciu Bila od razu balkon osiatkowałam.