Do naszej rodzinki dołączył Miluś
Było mi bardzo miło poznać jego dotychczasowych opiekunów, a szczególnie RedFuchsię
Podróż przebiegła b. dobrze. Kocio cały czas grzecznie leżał w transporterku i się rozglądał. Myślałam, że będzie spał, bo zabrałam go w czasie jego codziennej drzemki, ale nie, był zaciekawiony co się dzieje.
Po przybyciu do domu miałam dylemat: puścić go na pokoje czy odizolować jak zasugerował dotychczasowy domek. Transporter z Milusiem został dokładnie obwąchany i obsyczany przez Ebi, a więc Ebi zamknęłam w pokoju, a Miluś zaczął zwiedzanie. Kizia w tym czasie wyszła na zewnątrz. No i tak chodził i chodził, odwiedził kuwetę, drugą obwąchał, kilka razy podszedł i postał dłużej przy dużym tarasowym oknie skąd widać ogródek, podobało mu się chyba. Zwiedził całe piętro. Bałam się trochę o niego, bo na razie jest taki spokojny i grzeczny, a Ebi, wiadomo, szalona. No ale postanowiłam je puścić do siebie. Jakby się coś działo, to zostałyby odseparowane. Miałam jednak nadzieję, że maluchy szybciej się dogadają niż dorosłe koty. Miluś na nic nie zwracał uwagi, interesowało go zwiedzanie. Ebi cały czas go miała na oku i syczała jak tylko się zbliżył. Wyglądało to raczej tak jakby Ebi się go bała. Łapoczyny się nie zdarzyły, tylko straszenie. Teraz mały odsypia emocje dnia w wersalce na piętrze, a Ebi i Kizia są na dole. Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy w nocy, bo nie chcę ich zamykać. Zobaczymy jak będzie jutro. Napiszę... Trzymajcie kciuki.