ani_ pisze:Kiedyś lat temu w znanej klinice usuwałam kotu zęby 450, w tym samym czasie w gabinecie obsługiwany przez 1 weta 200. Różnica polegała na tym, że w droższym miejscu dali narkozę wziewną, a w tańszym klasyczną. Po wziewnej kot oddany był w lekkim oszłomieniu, po klasycznej półprzytomny, gabinet bez anestezjologia.
Wiesz ja kiedyś u zwykłego chirurga też zapłaciłam 150zł. I mimo,że cudowny i wyszło tanio,to okazało się,że kotu ułamał korony,a zostawił korzenie Poprawiała dr Jodkowska ,a fakt zostawionych korzeni wydał się dopiero na rtg przez Nią zrobionym,gdy kotka dostałą ponad 40st. temp. i przestała kompletnie jeść,a gębusia nie goiła się .
Zresztą porozmawiałyśmy sobie z dr Jodkowską w zeszły pt. przy odbiorze MM i właśnie również wspomniała,że ostatnio miała taki przypadek.Przyszła do Niej kobieta z kotem "robionym" na gminę. Miał 17 zostawionych korzeni Ktoś wziął kasę za zabieg i go mega spartolił. Kot cierpi,opiekun cierpi. Poprawianie takiego partactwa to wycinanie każdego korzenia po rozcięciu dziąsła,kawałek po kawałku ile się da,oddzielnie! Koszmarny ból i kasa 2x większa niż zwykłe usuwanie.A wszystkich i tak może nie da się już usunąć,bo trzeba by piłować szczękę A teraz wyobrażam sobie,że taki konował tak załatwi kota wolnożyjącego,który zostanie z takim bólem i rozgrzebanym pysiem po 10 dniach wypuszczony do środowiska. Bo więcej niż 10-14dni lecznica dzików nie trzyma. Kot nie da się więcej już NIGDY nikomu złapać i w końcu padnie gdzieś w piwnicy,albo pod krzakiem. Wcześniej cierpiąc katusze w wysokiej gorączce i z głodu,bo nic przecież nie zje takim skatowanym pyszczkiem!!!