Mamy jednak nowego kota. Wczoraj dzwoniła Ania,że go widziała. Lustrował miski.
Ciekawe czy nowy bo nowy. Czy czyjść i głodny.
Wczoraj Wedzik był u weta.Jaki on jest spokojny. Przy kroplówce zwinął się w kłębek, zakrył oczki łapką i czekał. Nie przytył ale i nie schudł. Uszy okropne. Umówiłam go na USG. Chcę wiedzieć co w kocie siedzi.
paszcza lepsza. Wedle wetki. Tak jak ponoć lepiej już wygląda ogólnie. Może nie tylko steryd pomógł ale i balsam Szostakowskiego. Broni się przed tym pecaniem bardzo. Woli w kuwecie siedzieć ze strachu,że majstruje się przy nim.
Wracając poszłam karmić dziki. Janusz zaniósł zwierza do domu. Podobno, jak tylko poczuł chałupę to dobijał się i jojczył by go wypuścić. Wie, że wraca do siebie.
Zmienia się bardzo. Zrobił się gaduła. Potrafi upomnieć się o miskę cichym jojczeniem. Piszczy jak zabawka dziecięca. Zagaduje do mnie często. Patrzy w oczy. Wczoraj go położyłam w fotelu i tak został. Rozwalony na boczek usnął mocno nie zwracając uwagi na otoczenie.
Dobija się o wypuszczenie zza krat. Nie chodzi na małych nóżkach tylko wyprostowany już . Wtedy widać ,że ma coś nie tak z biodrami. O RTG pomyślimy w kolejnym odcinku. Bo sprawa przestarzała. Nie ma pilenia
Gdy wczoraj niosłam mu miseczkę to biegł przede mną w takich podskokach ,że uśmiałam się. Coś tam sobie zagadał i prawie fikołka zrobił. Ma apetyt ale tylko na wybrane dania. Ulicznik cholerny. Tam, na łonie, jadł tylko musowe rarytasy
Wczoraj kupiłam mu kilka małych puszek u wetki. Muszę usiąść wreszcie i zamówienie jakieś zrobić.
Bo i Jokotki tez lubią dojeść taką puszeczkę na deser. Po opędzlowaniu michy surowizny.
Bardzo, bardzo mnie ten kot wzrusza. Mam dla niego wiele czułości. On to czuje.
Maluszki... To cud ,malina i orzeszki. Nawet Dzikuś-Joshi śpi na łóżku.