Co do temperatury to mnie zastrzeliłas bo nigdy żadnemu kotu nie mierzyłam, więc nie mam pojęcia. Przez chwilę miałam wrażenie że zaraz rzygnie, bo tak mlaskał, wysuwal język, ale nie rzygnął. Biegunki nie ma póki co. Z pół godziny temu w końcu zjadł, pospał i zaczyna się trochę bawić więc chyba będzie ok. Wiadomo że jak coś to weterynarz.
ale z racji miejsca zamieszkania dopiero w poniedziałek. No ale chyba będzie ok.
W ogóle to śmieszne to jest, bo nie możemy się przestawić i ciągle mówimy "Filemona, to znaczy Mruczek"
Są i pozytywne strony tego przymulenia, jak to miło mieć w domu spokojne koty.
i na kolanach poleży i głaskać się daje
bo to co te koty wyprawiają na co dzień to jest istny pogrom. Jakiś czas temu Mruczek miał wydrapane pod okiem aż krew płynęła, a wczoraj Filemon miał zakrwawione lekko rozdarte ucho. Tak się bawią te nasze ogry.