» Wto paź 08, 2019 0:31
Nietypowy Kaszel U Kota - Prośba o poradę, polecenie weta.
Witam, z góry przepraszam za odrobinę chaotyczną formę wypowiedzi, jednak z racji godziny i przemęczenia troszkę trudno mi pozbierać myśli.
Wszystko sprowadza się do tego że mam problem z 2,5letnim kocurem.
Kot nie ma żadnych chorób wirusowych, wszystkie testy ujemne, jedyne na co chorował to KK ponad 2 lata temu.
Pod koniec Lipca tego roku kot zaczął mi kaszleć, robił to za każdym razem kiedy napił się wody, trwało to parę sekund, było to coś pomiędzy kaszlem a kichnięciem tak jakby się zachłysnął. Obserwowałem go i w końcu wykluczyłem że zaciąga wodę nosem, ustawiałem mu nawet miskę na różnych poziomach tak aby całkowicie to wyeliminować.
(Informacja, która może być znacząca i którą sobie przypomniałem i mówiłem o niej weterynarzom to kot wskoczył mi z podłogi do zlewozmywaka wypełnionego wodą, możliwe że mógł zaciągnąć wtedy brudną już wodę nosem bo wskoczył głową do przodu. Dodatkowo do opisanego poniżej leczenia, według zaleceń lekarzy koty dostawały też duże ilości betaglukanu.)
Potem do kaszlu doszło zatykanie się nosa, najczęściej na wieczór lub kiedy kot spał na plecach, zatykało mu nos, „gwizdał” przy oddychaniu. Przesiedziałem przy nim całą noc, dodatkowo nawilżyłem powietrze w pomieszczeniu, trochę pomogło, rano udałem się do weterynarza.
Pani Weterynarz uznała, że kot jest zakłaczony, tłumaczenie że kot spożywa dobrą karmę która ułatwia usuwanie włosów, do tego podaje mu regularnie pastę i wyczesuję go, nie zmieniło decyzji P. doktor. Uznała, że to co podaje kotu na pewno jest wątpliwej jakości i dostałem od niej dosyć kosztowne jak się okazało przy kasie dwie małe strzykawki pasty odkłaczającej.
Kot jej nie chciał, musiałem zawijać go jak naleśnika i podawać mu „siłowo” minęło 5 dni, stan kota znacznie się pogorszył, zaczął kaszleć sam z siebie i coraz częściej mieć zatkany nos, doszło do tego przełykanie tak jakby flegma spływała mu do gardła i musiał ją przełknąć, do tego przy jedzeniu lub piciu doszło trzepanie główką i drapanie się w uszach. Kot przestał praktycznie wydawać dźwięki, próbował ale nic się z niego nie wydobywało albo było to charczenie.
Drugiej strzykawki już mu nie podałem dla mnie od początku było to działanie pozbawione sensu, jednak założyłem że weterynarz może mieć rację w końcu od tego jest. Zabrałem go do tej samej lecznicy ale innej P. doktor, która uznała, że z opisu od początku nic nie wskazywało na zakłaczenie i może być to astma, osłuchowo kot miał szmery z jednej strony płuc.
Dostał zastrzyk przeciwzapalny do tego doxybactin i tolfedyne w tabletkach, temp miał chyba 39,9.
Po ok. trzech dniach intensywność kaszlu znacznie się zmniejszyła, przestał kaszleć po piciu wody, zatykało mu jeszcze na noc trochę nos.
Po wybraniu 10 tabletek przeszło mu na tydzień, tym razem podejrzenie padło na mojego drugiego kota, który zaczął wykazywać te same objawy(Kocur 7 lat nigdy nie chorował, starałem się je izolować jednak w małym mieszkaniu jest to utrudnione).
P. Doktor doszła do wniosku, że drugi kot musiał zarazić się od pierwszego a następnie doprowadzić do ponownego zarażenia tego który skończył brać antybiotyk. Osłuchowo oba koty były jeszcze w porządku.
Skończyło się ponownie tym samym tolfedyna i doxybactin dla obu kotów, wizyty kontrolne zastrzyki itd. Kot pierwszy znów miał problemy z wydawaniem dźwięków raz był w stanie raz nie.
Przeszło, minął tydzień, kot numer dwa u którego od razu wprowadzono leczenie przestał pokasływać już na drugi dzień, kot pierwszy nadal po zakończeniu leczenia raz na dwa dni z rana jak się budził to próbował jakby odkaszlnąć flegmę. Pani doktor kazała obserwować kota i przyjść jak się nie poprawi.
Nie poprawiło się po kolejnych 5 dniach zaczęło się od nowa poszedłem znowu do tej samej lecznicy, trafiłem na inną Panią doktor kot dostał zastrzyk z antybiotykiem i Enrotron Flavour
50mg w tabletkach, do tego wprowadzony został Zylexis.
Lek szybko zadziałał poprawa była bardzo wyraźna w międzyczasie kot drugi znów zaczął wykazywać objawy. Więc leczenie pierwszego się wydłużyło, do tego doszła też jeszcze tolfedyna i zastrzyki.
W końcu nadchodzi Październik kot pierwszy w sobotę tj. 5 skończył antybiotyk a dzisiaj tolfedynę, kot drugi dzisiaj skończył antybiotyk i tolfedynę.
Kot pierwszy od wtorku w ogóle już nie kaszlał, wykiełkowała we mnie nadzieja że jednak się udało. Niestety dzisiaj po południu znów zaczął, te same objawy jak na początku, napił się wody i zaczął pokasływać, kaszel mokry jakby chciał coś wykrztusić. Obecnie nadal nie jest to za każdym razem i występuję tylko jak pije wodę.
Kot drugi od czasu do czasu lekko jakby kicha, nie kaszle, do tego oba trzepią uszami, drapią się w nich szczególnie przy przełykaniu, u kota drugiego duża ilość woszczyny jednak brak świerzbu i stanu zapalnego.
Co do drapania się w uszach kazano mi zmienić karmę i zobaczyć po 6 tygodniach czy przejdzie więc na razie czekam na karmę dla kocich alergików bez drobiu i zobaczę czy im przejdzie.
I tak oto od końca lipca lżejszy o ponad tysiąc zostałem dalej z chorymi kotami. Astmę wykluczono, oczywiste że jeden kot od drugiego nie mógł „złapać” astmy do tego powiedziano mi że antybiotyki nie pomogłyby w żaden sposób na objawy astmy więc nie byłoby żadnej poprawy. Samopoczucie obecnie bardzo dobre oba koty biegają, myślą co by tutaj zrobić, gonią się, bawią się.
Spotkał się ktoś z kiedyś z takim przypadkiem? Nie mogę bez końca chodzić sobie po lekarzach i eksperymentować na futrzakach bo w końcu ich organizmy nie wytrzymają, do tego nie mam też nieskończonych zasobów finansowych tylko raczej trudną sytuację.
Dlatego żywię nadzieję, że ktoś będzie mi w stanie coś podpowiedzieć lub polecić weterynarza w Sosnowcu lub +/- 50km od Sosnowca(dla kotów każde wyjście jest bardzo stresujące, więc nie chcę ich jeszcze bardziej stresować), który miałby szansę mi pomóc.
Pozdrawiam.