Dostaliśmy trochę karmy i bardzo dziękujemy
Jakiś czas temu zawiozłam i jest już konsumowana
11. października byłam zaaplikować wszystkim stronghold. Misiek i Żabka też zostały sprowadzone do domu na tę okoliczność, ale szybko kazały się wypuścić z powrotem. Wszystkie przyjęły go (stronghold) z godnością oprócz Puszkina, którego nie chciałam denerwować żadnymi zabiegami żeby się nie denerwował tym bardziej, że Puszkin trzyma się zdrowo
Przytył, ślicznie wygląda, ma apetyt, bawi się goniąc muszki i z innymi kotami, zwłaszcza z Felą. Wcale przede mną nie uciekał, patrzył trochę złowrogo, ale dał się nawet pogłaskać. Ten kot o ile jest zdrowy i nic mu nie dolega jest zupełnie normalnym kotem, tylko przy jakichś dolegliwościach trzyma się na dystans, wyznając zasadę - nie ruszać, nie dotykać, zostawić w spokoju. Jak nigdy nawet bardzo grzecznie pozował do zdjęć.
Niepokoi mnie Myszka. Jest straaaasznie gruba. Gabarytem prześcignęła nawet Miśka. Ciągle tylko leży, mało się rusza, ciężo jej chodzić. Do tego apetyt jej dopisuje i je całkiem sporo mimo popsutych zębów. Dostała steryd, ale to było już jakiś czas temu i nie wiem, czy to by miało duży wpływ na to, że zrobiła się taka ogromna. Szczerze mówiąc nie wiem, co dalej z nią robić.
A Fela i Maciuś mają się wyśmienicie. Ich przyjaźń trwa w najlepsze, wszędzie sobie dotrzymują towarzystwa, nic nie zapowiada, żeby miało się coś złego wydarzyć. Maciek bardzo przytył, co widać na zdjęciu z góry, a Fela bardzo dokucza Myszce, jakby się chciała zemścić za te wszystkie lata kiedy sama była prześladowana
A pani ... no cóż...
już nawet kotom jedzenia w miskach nie daje tylko na gazetki, bo miski to trzeba umyć, a gazetki sie wyrzuci jak zjedzą i po kłopocie
A mieszkanie jak widać na obrazkach, zapuszczone od nowa do granic możliwości, oba pokoje, znów nie ma gdzie stanąć a poruszać się można tylko "ścieżkami" pomiędzy naskładanymi reklamówkami i Bóg wie czym
No i najgorsza z możliwych wiadomość
15 tego we wtorek ZAGINĘŁA ŻABKA
Nie ma jej do dziś, żadnego śladu, żadnych informacji. Pani widziała ją w południe pod blokiem, a około 17 już jej nigdzie nie było. To nie podobne do tego kota, bo ona była zawsze. Zawsze w zasięgu wzroku albo zasięgu głosu. Poznawała nawet moje podjeżdżające auto i wychodziła na powitanie, jak tylko się ją zawołało - była natychmiast. Zawsze wracała do domu na noc. Ogłoszenia porozwieszane, sprawdzone wszystkie okoliczne piwnice i klatki w blokach. Rozpłynęła się jak kamfora, żadnego śladu, nic, zupełnie nic. Jakby ją kosmici porwali, żadnego śladu.
Ona już nie wróci
bo to nie jest typ kota włóczęgi. Była zawsze i gdyby nic się nie stało to by przyszła do domu.
Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Była kotem, którego każdy mógł zabrać, rozkładała się przed ludźmi jeśli tylko wykazali chęć jej pogłaskania, zaginęła w biały dzień. Może ją ktoś zabrał ? Ale przecież nikt znowu nie zabiera kotów tak o , bo siedzi sobie pod blokiem, no chyba żeby, ale bardzo wątpię.
Mam zdjęcia kociaków z nowych domów, ale ciężko znaleźć czas żeby wszystko ogarnąć. Może na początek Kokos. Jego pan twierdzi, że obaj są ze sobą bardzo szczęśliwi