Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Myszorek pisze:Kot nie umarł u mnie, odwiozłam go do schroniska, był niecałą dobę, ale obszedł cały dom. Ja wzięłam z Kociarni w Krośnie, pani zapewniała, że badał ją we środę wet (ja wzięłam kicie we czwartek) i jest zdrowa. Testy posmiertne wykazały FIP, tak mi ta kobieta powiedziała, bo ja ja z powrotem odwiozłam , ale nie chciałam oddać, tylko miałam umowę z panią, że jeśli kot zachoruje,( bo powiem szczerze nie wyglądała na zdrową, byłam też świadkiem jak kobieta odwiozła też bardzo chorego kota i też na drugi dzień po wzięciu od nich ) to będa go leczyć na mój koszt. W ogóle pani ze schroniska jak do mnie zadzwoniła zaczęła troche kombinować najpierw powiedziała, ze był koci hiv, naskoczyłam na nią, że przecież testy były ujemne, to potem napisała w wiadomości, że FIP. Też mam okropny żal, na pierwszy rzut oka było widać, że kociczka nie jest okazem zdrowia, ale skoro badał ją podobno weterynarz, to zaufałam im i wzięłam do domu.Kicia w ogóle u mnie nic nie jadła tylko miała biegunkę i wymiotowała.Teraz jestem w kropce co mam robić
maczkowa pisze:Myszorek, na początku września pytałaś o koci tyfus- panleukopenię, pisałaś, że w schronisku epidemia, a chcesz brać kotkę, teraz opisujesz objawy typowe dla tej choroby- ustal dokładnie, co mu było, albo sama uporządkuj informacje, jakie dostałaś, bo to ogromna różnica dla nowego kota
kalewala pisze:ask@ nie atakuj - Myszorek chciała dobrze, schronisko zwyczajnie ją oszukało.
Podobnie jak łódzkie kiedyś mnie.
Na dokładkę okłamująć ją narażają kolejne koty.... Kto tam pracuje?
marbys pisze:Może się mylę, ale wydaje mi się, że niektóre schroniska oferują bezpłatną pomoc weterynarza w jakimś tam okresie po adopcji.
Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 308 gości