Uff, niedziela, chwila wolnego
Wolne jak wolne, sprzątanie po malowaniu! Oczywiście koty się starają pomagać... Taaa... Przecież to normalne, że jeśli się zamknie jeden pokój, to jest to akurat TEN NAJFAJNIEJSZY POKÓJ, DO KTÓREGO KONIECZNIE TERAZ TRZEBA WEJŚC. TERAZ. JUŻ. Taaa... nic to, że w środku szaleje wałek z farbą... Przecież tam jest drabina! I jakieś fajne wiadra! O, i szmata!
Dla Bezi to było pierwsze takie remontowe wydarzenie, przeszła je śpiewająco. Szybko załapała, że hałasy to hałasy i już. A potem się odbyło Uroczyste Wprowadzenie Futer do Odnowionego Kociego Pokoju... Jeszcze nie wszystkie półki i drabinki są na miejscu, ale z pieca na szafę sie już da skoczyć, a że góra szafy została opróżniona, zaanektowała ją Bajka... I teraz kiedy tylko Bajka poprosi, udostępniam jej tę górę... nic to, że rzeczy, które tam były, leżą na podłodze... nic to, ze drzwi szafy otwarte i się kurzy... Rozważam wywiercenie w szafie otworu dla kota... Normalnam???
Gorzej tylko, że koci pokój (czyli z powrotem ludzka sypialnia, po trzech chyba latach ludzkiego niespania w niej) nie ma osiatkowanego okna - nie mogę tam wietrzyć przy kotach ani spać przy otwartym. Chyba osiatkuję... Za jakiś czas...
N i niestety wróciły już tam niektóre meble. Na przykład kanapa. A tak było dużo miejsca na kocie zabawy na podłodze... A przez pierwszy tydzień spaliśmy wszyscy z kotami na podłodze, naprawdę!
Ale na kanapie też jest fajnie... też z kotami... A że teraz układ kanapy jest inny, to są całkiem nowe widoki (spróbuję kiedyś sfotografować, chociaż tego nie ma tak na zawołanie...): leżę sobie na kanapie, a obok się przesuwa peryskop... To Bezia idzie w kierunku okna, obok kanapy, a jej ogon akurat wystaje ponad płaska powierzchnie i jest prześmieszny
Miau