Dziękuję za zainteresowanie
Miałam napisać tydzień temu, ale jestem zmęczona emocjonalnym roller-coasterem i dałam sobie czas na przerwę…
Zadzwoniłam w tamten poniedziałek do pani, żeby spytać, ile dokładnie daje kotu czasu na poprawę. Żebym wiedziała, czy i kiedy zacząć Irysa ogłaszać. Odpowiedziała, że nie chce wyznaczać sobie takiej granicy, bo podświadomie może dążyć do osiągnięcia terminu. I gdyby na tym zakończyła, byłoby nieźle. Dodała jednak, iż nie chce być niewolnikiem kota w domu. Tak więc wciąż jestem w zawieszeniu.
W poniedziałek pani powiedziała, że izoluje Irysa w łazience. Tam kot przymila się i prosi o atencję. Kiedy pod ścisłym nadzorem zostaje wypuszczony na resztę domu, natychmiast chowa się za kanapą. W łazience na nic nie nasikał, włącznie z dywanikiem czy rzeczami do prania.
Pani miała złapać mocz i zanieść do badań a potem dać mi znać. Nie odezwała się, co może oznaczać zarówno to, że nie złapała/nie zaniosła moczu do badań, jak i to, że wyleciało jej z głowy, żeby się do mnie odezwać.