Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Laurat pisze:Warszawa, Ursynów: Nasz biało-rudy kot Amisz zaginął 4 września 2019 r. (okolice Cybisa / Makowskiego / Janowskiego) i nie mam już większej nadziei na jego odnalezienie (ze względu na chorobę), ale być może tym kanałem uda mi się jeszcze do kogoś dotrzeć.
Trudno jednoznacznie ocenić tę sytuację - czy było to zaginięcie, czy świadoma decyzja ze strony zwierzątka.
Amisz miał 6 lat i od początku chorował na koci katar - przeżył jako jedyny z całego miotu. Potem ten katar w dużej mierze ustąpił, trzeba mu było tylko przemywać codziennie oczka. Ale też od początku było widać, że bardzo chce żyć, że cieszy się każdym dniem. Był też bardzo wierny i towarzyski, potrafił chodzić za człowiekiem krok w krok. Wychodził z domu, ponieważ jest to segment, ale zawsze trzymał się bliziutko, nie było nigdy problemów z jego sprowadzeniem. Był w miarę ufny, ale nie przesadnie - np. po pewnym czasie nawiązał kontakt z naszymi sąsiadami, bawił się z dziećmi.
Poważne problemy zaczęły się w sierpniu, kiedy stał się dość osowiały, prychał, unikał kontaktu. Okazało się, że chodzi o zęby. Najpierw antybiotyk i od razu mu się polepszyło, ale kilka zębów trzeba było wyrwać. Pojawiło się zapalenie dziąseł. Odnowił się koci katar, ponieważ podobno ten wirus atakuje w momencie osłabienia organizmu. Amisz bardzo się też stresował przyjmowaniem leków - zresztą nie mamy większej wprawy w ich podawaniu.
W dniu zaginięcia, czyli w środę 4 września, nie było mnie w domu, ponieważ pojechałam odwiedzić rodzinę w innym mieście. Rano Amisz wyszedł jak zwykle razem z naszym drugim kotem i już nie wrócił. Podobno rano łapki miał chłodne, więc nie miał gorączki. Tak że chyba nie wyglądało na to, że mu się pogarsza. Były oczywiście poszukiwania. W piątek wieczorem 6 września wróciłam z wyjazdu, a następnego dnia zaczęłam rozwieszanie i zamieszczanie ogłoszeń i tak to już trwa do dziś.
Nie wiadomo do końca, co o tym sądzić. Z jednej strony Amisz był od urodzenia chory, więc może nie należało się spodziewać bardzo długiego życia; i podobno zwierzątka czasem tak robią, że chcą się oddalić, kiedy to już koniec. Z drugiej strony - miał jednak tylko 6 latek i nie był typem samotnika - wręcz przeciwnie, zawsze szukał bliskości i kontaktu. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że niektórzy członkowie rodziny bardzo to przeżyli i chcieliby już tę sprawę zamknąć. Tak że zbyt ostentacyjne poszukiwania raczej odpadają.
Jedyna nadzieja jest w tym momencie w tym, że wziął go ktoś, kto nie przeglądał forów internetowych i nie widział ogłoszeń. Tak że jeśli ktoś zetknąłby się z taką sytuacją, bardzo proszę o kontakt (tel. 691 365 793). Amisz miał łzawiące oczka, był osowiały i może mógł sprawiać wrażenie bezdomnego kotka, ale naprawdę ma dom i jest bardzo kochany. Jest wykastrowany, nie ma chipa, waży prawie 5 kg, jego (w miarę) charakterystyczne cechy to dość gruby ogonek i puszyste, mięciutkie łapki. Jest raczej mało prawdopodobne, żeby opuścił granice Ursynowa - chyba że ktoś go gdzieś przewiózł.
Wklejenie zdjęć niestety nie zadziałało (o co chodzi?), więc wklejam tylko linki do nich:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... ater&ifg=1
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... ater&ifg=1
https://www.olx.pl/oferta/zaginal-kot-a ... a89e0d6720
Gdyby ktoś mógł pomóc wkleić je prawidłowo w treści posta to byłabym wdzięczna, ponieważ samo ogłoszenie bez zdjęcia ma małą wartość.
andorka pisze:
W nocy 1/2 września zaginął czarny kocur.
Osiedle Mireckiego, ul Srebrzyńska przy Parku na Zdrowiu
Kot może być płochliwy. Jest zachipowany. Nie zna okolicy.
andorka pisze:Znalazłam go
Jestem w szoku.
Pojechałam rano na rowerze na giełdę zoologiczną na Teresy po żarcie dla rybek.
Wracałam ścieżką rowerową wzdłuż Włókniarzy i patrzę, kot jakiś na trawniku, czarny, ostrzyżony... On, nie on? Na żywo go nie widziałam wcześniej.
Zdjęcia zrobiłam, zadzwoniłam do szukających. Byli w ciągu 10 minut.
Kocur zniknął, teren zamknięty, bo wlazł na plac salonu samochodowego. Za pierwszym podejściem nawet go nie zobaczyli, ale okleili okolicę plakatami.
Po 2 czy 3 godzinach odezwał się gość, że jest z psami na spacerze i widzi tego kota w odległości 2 metrów za płotem. Pojechali, ubłagali ochronę by ich wpuścili na teren i upolowali drania. Są straty w ludziach - Kaśka pogryziona, kot walczył jak lew przed wepchnięciem to transportera, ale jest już w domu.
I teraz gdzie się znalazł:
Dla znających Łódź:
Ja mieszkam na osiedlu Mireckiego przy parku na Zdrowiu, znalazłam go po drugiej stronie Włókniarzy między Lutomierską, a Limanką. Spory kawał drogi i po drugiej stronie wielkiej ulicy.
Skąd tam się wziął?
Minęły trzy tygodnie od zniknięcia
andorka pisze:andorka pisze:Znalazłam go
Jestem w szoku.
Pojechałam rano na rowerze na giełdę zoologiczną na Teresy po żarcie dla rybek.
Wracałam ścieżką rowerową wzdłuż Włókniarzy i patrzę, kot jakiś na trawniku, czarny, ostrzyżony... On, nie on? Na żywo go nie widziałam wcześniej.
Zdjęcia zrobiłam, zadzwoniłam do szukających. Byli w ciągu 10 minut.
Kocur zniknął, teren zamknięty, bo wlazł na plac salonu samochodowego. Za pierwszym podejściem nawet go nie zobaczyli, ale okleili okolicę plakatami.
Po 2 czy 3 godzinach odezwał się gość, że jest z psami na spacerze i widzi tego kota w odległości 2 metrów za płotem. Pojechali, ubłagali ochronę by ich wpuścili na teren i upolowali drania. Są straty w ludziach - Kaśka pogryziona, kot walczył jak lew przed wepchnięciem to transportera, ale jest już w domu.
I teraz gdzie się znalazł:
Dla znających Łódź:
Ja mieszkam na osiedlu Mireckiego przy parku na Zdrowiu, znalazłam go po drugiej stronie Włókniarzy między Lutomierską, a Limanką. Spory kawał drogi i po drugiej stronie wielkiej ulicy.
Skąd tam się wziął?
Minęły trzy tygodnie od zniknięcia
meg11 pisze:Laurat pisze:Warszawa, Ursynów: Nasz biało-rudy kot Amisz zaginął 4 września 2019 r. (okolice Cybisa / Makowskiego / Janowskiego) i nie mam już większej nadziei na jego odnalezienie (ze względu na chorobę), ale być może tym kanałem uda mi się jeszcze do kogoś dotrzeć.
Trudno jednoznacznie ocenić tę sytuację - czy było to zaginięcie, czy świadoma decyzja ze strony zwierzątka.
Amisz miał 6 lat i od początku chorował na koci katar - przeżył jako jedyny z całego miotu. Potem ten katar w dużej mierze ustąpił, trzeba mu było tylko przemywać codziennie oczka. Ale też od początku było widać, że bardzo chce żyć, że cieszy się każdym dniem. Był też bardzo wierny i towarzyski, potrafił chodzić za człowiekiem krok w krok. Wychodził z domu, ponieważ jest to segment, ale zawsze trzymał się bliziutko, nie było nigdy problemów z jego sprowadzeniem. Był w miarę ufny, ale nie przesadnie - np. po pewnym czasie nawiązał kontakt z naszymi sąsiadami, bawił się z dziećmi.
Poważne problemy zaczęły się w sierpniu, kiedy stał się dość osowiały, prychał, unikał kontaktu. Okazało się, że chodzi o zęby. Najpierw antybiotyk i od razu mu się polepszyło, ale kilka zębów trzeba było wyrwać. Pojawiło się zapalenie dziąseł. Odnowił się koci katar, ponieważ podobno ten wirus atakuje w momencie osłabienia organizmu. Amisz bardzo się też stresował przyjmowaniem leków - zresztą nie mamy większej wprawy w ich podawaniu.
W dniu zaginięcia, czyli w środę 4 września, nie było mnie w domu, ponieważ pojechałam odwiedzić rodzinę w innym mieście. Rano Amisz wyszedł jak zwykle razem z naszym drugim kotem i już nie wrócił. Podobno rano łapki miał chłodne, więc nie miał gorączki. Tak że chyba nie wyglądało na to, że mu się pogarsza. Były oczywiście poszukiwania. W piątek wieczorem 6 września wróciłam z wyjazdu, a następnego dnia zaczęłam rozwieszanie i zamieszczanie ogłoszeń i tak to już trwa do dziś.
Nie wiadomo do końca, co o tym sądzić. Z jednej strony Amisz był od urodzenia chory, więc może nie należało się spodziewać bardzo długiego życia; i podobno zwierzątka czasem tak robią, że chcą się oddalić, kiedy to już koniec. Z drugiej strony - miał jednak tylko 6 latek i nie był typem samotnika - wręcz przeciwnie, zawsze szukał bliskości i kontaktu. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że niektórzy członkowie rodziny bardzo to przeżyli i chcieliby już tę sprawę zamknąć. Tak że zbyt ostentacyjne poszukiwania raczej odpadają.
Jedyna nadzieja jest w tym momencie w tym, że wziął go ktoś, kto nie przeglądał forów internetowych i nie widział ogłoszeń. Tak że jeśli ktoś zetknąłby się z taką sytuacją, bardzo proszę o kontakt (tel. 691 365 793). Amisz miał łzawiące oczka, był osowiały i może mógł sprawiać wrażenie bezdomnego kotka, ale naprawdę ma dom i jest bardzo kochany. Jest wykastrowany, nie ma chipa, waży prawie 5 kg, jego (w miarę) charakterystyczne cechy to dość gruby ogonek i puszyste, mięciutkie łapki. Jest raczej mało prawdopodobne, żeby opuścił granice Ursynowa - chyba że ktoś go gdzieś przewiózł.
Wklejenie zdjęć niestety nie zadziałało (o co chodzi?), więc wklejam tylko linki do nich:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... ater&ifg=1
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... ater&ifg=1
https://www.olx.pl/oferta/zaginal-kot-a ... a89e0d6720
Gdyby ktoś mógł pomóc wkleić je prawidłowo w treści posta to byłabym wdzięczna, ponieważ samo ogłoszenie bez zdjęcia ma małą wartość.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 256 gości