Dziękuję Wam.
To będzie jeszcze długo powód do łeż i smutku... Ja dopiero teraz w pełni - niestety, bo bym nie chciała - rozumiem i wiem jaki Mama przeżyła koszmar znajdując o 4 rano w łazience niezywego Tatę. Od razu zamknęła się w sobie i nigdy nie chciała na ten temat rozmawiać, unikała tematu śmierci jak ognia, zawsze prosiła abym jej o czymś wesołym mówiła, o życiu.. Teraz jak sama mam obraz ostatnich oddechów leżącej na boku na wersalce Mamy to od razu czuję jak mi sie słabo robi.
Do pizzy wczoraj bylo ukochane Mamy Podniebne mleczko, z Biedronki.
A dzisiaj mamy w pracy grilla na pożegnanie lata. Już w tamtym tygodniu wpisałam się na listę, ze zrobię sałatkę ziemniaczaną wg 5 elementów. Chodzi za mną od 2 miesięcy co najmniej, wiec był dobry pretekskt do zrobienia. Tyle ze nie zdążyłam zrobić zakupów i wolałam się wypisać z tego pomysłu no ale głupio mi było, wic dzisiaj pędem od 7 rano najpierw bazarek, klep, i do roboty. Ledwo zdązyłam do pracy - tzn spóźniłam się 5 minut, ale dlatego, ze nie mogłam znaleźć naczynia z pokrywką, zeby przewieźć ją do pracy.
Moje dziewczyny zdezorientowane. Będąc na bazarze kupiłam im przy okazji mięsko na śniadanie. Widziałam jak są bardzo niespokojne kolejną głodówką i niepewnością, czym się brak śniadania skonczy, czy łapaniem czy to tylko taki zbieg okoliczności... Uspokoiły się jak zobaczyły, że mięso mam przygotowane, ze śniadanie będzie i już spokojnie czekały. Po jedzeniu jednakowoż , na wszelki wypadek, Milenka wbiegła na górę do szafy, a Nutka na najwyszą półkę drapaka skąd jest łatwo uciec jeszcze wyżej, pod sam sufit.
Jutro idę na godz. 15 z Notką do wet. Nie podoba mi się jej pupa a przy okazji zrobimy kontrolną morfologię i T4.