Nie wypuszczam zatem, niech dalej sobie siedzi, mam wrażenie że, mu w tej klatce nie najgorzej
Wydaje się że bardziej ceni sobie pełną miskę niż wolność jakiej do tej pory zaznał, w ogóle nie próbuje uciekać, czy pchać się do drzwiczek.
Dzisiaj podczas karmienia zaczęłam go delikatnie głaskać po zadku
kontynuował jedzenie i nie warczał. Nie robię tego na siłę, mam nadzieję że jak nie protestuje to nie przekraczam jego strefy komfortu.
Wygląda lepiej, dwa razy bardzo króciutko się mył.
Niestety sierść wychodzi mu kłębami, długo na tym polu nie dałby rady, tym bardziej że u nas od kilku dni pada i zimno się zrobiło.
Jest progres