Jesteśmy po badaniach.
Fruktozamina wyszła w górnej granicy - norma do 286, Bunguś zawinszował sobie 285. Na razie mam nie panikować
Usg - optymistyczne. Wetka dostrzegła jeden gruczoł krezkowy w normalnych rozmiarach, reszta była tak mała, że nie było ich widać. Jelita w normie, wątroba, trzustka, nerki - oczywiście też. Rzecz jasna usg nie diagnozuje chłoniaka jako takiego - żeby mieć pewność, trzeba by go co chwilę otwierać i pobierać wycinki, czego oczywiście robić nie będziemy. Więc założenie jest takie, że skoro gruczoły krezkowe i jelita są w porządku, chłoniak poszedł sobie precz. I niech nie wraca
Zabawa w ciuciubabkę z biegunką trwa. Kiedy po 4 dniach spokoju znów zaczął latać do kuwety na rzadko, zaczęłam notować, co i kiedy jadł. I wychodzi mi z tego, że przyczyną rozwolnień są niektóre karmy. Ostro poleciał kilka dni temu po friskies, wczoraj zaś - po winstonie; obie karmy z tzw. kurczakiem. Trochę go pogoniło po gourmecie - ragout z wołowiną. I wygląda na to, że najlepiej toleruje badziew, typu whiskas i felix; z lepszych karm na razie sensacji nie wywołuje Porta21 (kurczak w rosole) i Macs z królikiem. Przed chwilą dostał gourmeta z kurczakiem i czekam na efekty
Żeby zaś było całkiem śmiesznie, to od kilku tygodni pomieszkuje u mnie synowy Zakapior, którego problemem są nawracające, silne zaparcia. Kiedy więc słyszę grzebanie w kuwecie, natychmiast lecę sprawdzić, czy jest to kupa pożądana, czy wręcz przeciwnie. A po dłuższym wyjściu lub po nocy przeprowadzam detektywistyczną analizę urobku.
Raczej się nie nudzę