» Czw sie 15, 2019 17:59
Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4
Dziś spotkało mnie coś bardzo, bardzo przykrego i do tej chwili nie może mi wyjść z głowy jak można być tak perfidnym . Pamiętacie jak pisałam jakiś czas temu , że mamy w pracy taką dziewczynę co przychodzi do pracy jak chce. Tydzień pracuje a dwa tygodnie jej nie ma w pracy. Wczoraj wieczorem za dzwoniła do mnie. Nie mogłam z nią rozmawiać bo miałam dużo ludzi więc zaproponowałam , że jutro możemy pogadać. Zadzwoniła dziś o 11. Na początku rozmowy wszystko było ok . Pytała jak sobie bez niej radzimy , mówiła że nawaliła, że jest jej wstyd że tak raz była w pracy a raz nie, że ona to się jednak nie nadaje do pracy u nas bo dla niej za ciężko a wtedy jak jej kazałam przyjąć dostawę to ona się tak na dźwigała strasznie że później tak ją bolał kręgosłup ,że nie mogła z łóżka wstać. Wytłumaczyłam jej , że to nie była moja złośliwość tylko chciałam by nauczyła się jak to się robi bo mówienie , że tego nie zrobię bo nie umiem bo nigdy tego nie robiłam to żadna wymówka. Poza tym nigdy nie wymagam od innych tego czego sama nie jestem w stanie zrobić . Moim zadaniem było ją wyszkolić by poznała zasady pracy na stoisku. Na to zaczęła się śmiać , że jej nie trzeba szkolić bo ona w tylu sklepach pracowała to się zna. Mówię do niej , że to nie o to chodzi bo inaczej pracuje się u prywaciarza a inaczej w takim markecie jak Stokrotka. Tu są inne zasady pracy które miała poznać. Później zaczęła dopytywać dlaczego u nas tak często zmieniają się ludzie. Nie umiałam jej dopowiedzieć na to pytanie. Nie podobało się, było za ciężko, nie chciało się pracować nie mam pojęcia dlaczego ludzie rezygnowali z pracy.A ona do mnie , że jak to ja nie wiem przecież ja wszystko wiem. Później zaczęła mi dziękować , że po rozmowie ze mną lepiej się poczuła po czym oświadczyła mi , że dostała avizo i to na pewno dokumenty ze Stokrotki . Mówiła , że w sklepie zostawiła książeczkę sanepidowską i pytała kiedy jej ją przyślą. Wytłumaczyłam jej , że po książeczkę musi przyjechać sama bo nikt jej nie będzie wysyłać. No to była zdziwiona , że no jak to przecież świadectwo pracy jej przysłali. Tłumaczyłam jej , że dokumenty dostaje z kadr a te mieszczą się jak cała siedziba w Lublinie więc nikt do Lublina nie będzie jej zawoził książeczki by ci przysłali jej książeczkę z dokumentami. Na to jej ton głosu się zmienił i zaczęła zarzucać mi , że kłamię. To co nastąpiło po tym zmroziło mnie . Zaczęła na mnie krzyczeć - cytuję : kłamiesz zakłamana kurwo , kłamiesz !!! Ale i tak ty kurwo zakłamana zdechniesz na te nogi , słyszysz zdechniesz na te nogi kurwo , ja ci tego życzę , ja Monika . I co poznałaś moją wściekłość przez to , że po 10 kg dzwigałam dzisiaj po lekarzach biegam bo mnie kręgosłup boli . . Byłam tak z szokowana , że na początku odebrało mi mowę. Po chwili mówię do niej , że teraz to już przesadziła bo ja nie dam się jej obrażać . Mnie też kręgosłup boli jak każdą z nas pracującą w handlu i ja też dzwigam bo 10 - 20 - 30 kg bo taką mam pracę. Jeśli ona myślała , że wszyscy będą za nią wszystko robił a ona tylko będzie obsługiwać to naprawdę się nie nadaje do tej pracy i bardzo dobrze , że już nie pracuje . A ona znów do mnie , że kłamię bo ja to nie dzwigam bo mnie to pomagają. Nie chciałam już z nią dyskutować i miałam zamiar się wyłączyć gdy znowu nagle się zmieniła i zaczęła mnie przepraszać , że się zdenerwowała. Powiedziałam , że mam w dupie jej przeprosiny i lepiej niech zacznie się leczyć na głowę bo jest po prostu psychiczna i nie mam z nią ochoty dalej rozmawiać ani rozmawiać kiedykolwiek i dlatego niech więcej do mnie nie dzwoni. Jeszcze raz mnie zaczęła przepraszać ale nie słuchałam jej tylko się wyłączyłam a jej nr wrzuciłam do blokowanych . Gdy następnym razem zadzwoni telefon automatycznie będzie odrzucał jej połączenie.
Zaraz po tym zadzwoniła mama a ja będąc tak zdenerwowaną i wytrąconą z równowagi po prostu się rozpłakałam. Mama przyszła do mnie bo byłam w totalnej rozsypce. Pierwszy raz spotkało mnie coś takiego i jest mi ogromnie przykro. Naprawdę nie zrobiłam jej żadnej krzywdy tylko chciałam ją nauczyć pracy w Stokrotce. To nie moja wina , że się nie nadawała i , że zrezygnowała. To jej sprawa i jej decyzja ale nie miała prawa mnie tak obrażać.