MalgWroclaw pisze:Nie wiedziałam, co to jest fejsowanie.
Ktoś kto nie pracuje w sklepie ma prawo nie wiedzieć ale jak pracujesz to głupio jest nie wiedzieć.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MalgWroclaw pisze:Nie wiedziałam, co to jest fejsowanie.
MalgWroclaw pisze:Nie wiedziałam, co to jest fejsowanie.
MB&Ofelia pisze:Ewciu, dzisiaj udało mi się odebrać pudełeczko "sałatkowe" za punkty Tym razem było trochę łatwiej dozbierać bo trochę dostaam od Musi, u nich teraz też jest stokrotka.
Mam nadzieję że dzisiaj miałaś w miarę spokojny dzień.
MalgWroclaw pisze:Nie wiedziałam, co to jest fejsowanie.
Ewa L. pisze:Sihaja pisze:U nas pracuje taki Antonio. Pracuje już 1,5 roku. Co dzień trzeba mu mówić, co ma zrobić, jakie narzędzia będą mu potrzebne itd. W końcu kierownik administracji się wkurzyła, zaprosiła go do siebie, wyjęła z jego teczki zakres jego obowiązków i kazała mu na głos odczytać. Następnego dnia rano Antonio zapytał, co ma dziś robić..... Nie wiem, skąd tacy ludzie się biorą, ale są.
Witaj Dorotko. Jak Gaja i Joachimek się mają ?
Nie wiem skąd się biorą takie egzemplarze ale praca z takimi ludźmi to droga przez mękę.
Sihaja pisze:MalgWroclaw pisze:Nie wiedziałam, co to jest fejsowanie.
Ja też nie. Jak pracowałam w sklepie, to po prostu nazywało się przekładanie towaru. To teraz chyba takie nazwy powymyślali. Kiedyś było o tyle ciekawie, że trzeba było mieć wyobraźnie by wystarczyło towaru na tyle, by w pierwszy rzędzie poustawiać np. po kg mąki czy butelce octu tak, żeby półki wyglądały na zapełnione Był jeszcze groszek konserwowy, tu można było się pobawić w układanie piramid
Sihaja pisze:Ewa L. pisze:Sihaja pisze:U nas pracuje taki Antonio. Pracuje już 1,5 roku. Co dzień trzeba mu mówić, co ma zrobić, jakie narzędzia będą mu potrzebne itd. W końcu kierownik administracji się wkurzyła, zaprosiła go do siebie, wyjęła z jego teczki zakres jego obowiązków i kazała mu na głos odczytać. Następnego dnia rano Antonio zapytał, co ma dziś robić..... Nie wiem, skąd tacy ludzie się biorą, ale są.
Witaj Dorotko. Jak Gaja i Joachimek się mają ?
Nie wiem skąd się biorą takie egzemplarze ale praca z takimi ludźmi to droga przez mękę.
GWłasnie w ubiegłym tygodniu robiliśmy kontrolne badania. Gaja jak na 15 latkę trzyma się wzorowo, wyniki wszystkie wyszły super oprócz wątrobowych i na wątróbkę dostaliśmy medykament. Za to u Joachimka trochę gorzej i się martwię. Parametry nerkowe wyszły nie za bardzo i od soboty kroplówki mu podaję. Ciężko jest, bo on w miejscu nie usiedzi, muszę mu rozdzielać na 2 razy dziennie a i tak idzie ciężko. Poza tym jest 2 razy bardziej pokłuty...
Anna2016 pisze:Co słychać? Jak Zuzia? Pozdrawiamy serdecznie
Ewa L. pisze:Sihaja pisze:MalgWroclaw pisze:Nie wiedziałam, co to jest fejsowanie.
Ja też nie. Jak pracowałam w sklepie, to po prostu nazywało się przekładanie towaru. To teraz chyba takie nazwy powymyślali. Kiedyś było o tyle ciekawie, że trzeba było mieć wyobraźnie by wystarczyło towaru na tyle, by w pierwszy rzędzie poustawiać np. po kg mąki czy butelce octu tak, żeby półki wyglądały na zapełnione Był jeszcze groszek konserwowy, tu można było się pobawić w układanie piramid
Przyznam się , że nie wiem jak to było. Może prywaciarze w małych sklepikach nie używali tego zwrotu fejs i fejsowanie ale w jakiś spółkach czy sieciówkach już tak. W poprzedniej sieciówce było o tyle łatwiej , że mogłam dowolnie rozkładać towar pod warunkiem , że był tematycznie np. kawa z kawami , herbata z herbatą ale to jaka kawa stała koło jakiej kawy i w ilu fejsach zależało ode mnie. Tutaj w Stokrotce jest inaczej. Każdy towar ma fiszkę ( kartkę z ceną ) z adresem w którym są zawarte informacje takie jak : na którym regale stoi, na której półce, które miejsce ma na półce i w ilu fejsach powinno stać. Jak nie ma jakiegoś towaru to zostawia się puste miejsce a nie zastawia innym towarem tak jak w przypadku sieciówek.
Ewa L. pisze:Sihaja pisze:Ewa L. pisze:Sihaja pisze:U nas pracuje taki Antonio. Pracuje już 1,5 roku. Co dzień trzeba mu mówić, co ma zrobić, jakie narzędzia będą mu potrzebne itd. W końcu kierownik administracji się wkurzyła, zaprosiła go do siebie, wyjęła z jego teczki zakres jego obowiązków i kazała mu na głos odczytać. Następnego dnia rano Antonio zapytał, co ma dziś robić..... Nie wiem, skąd tacy ludzie się biorą, ale są.
Witaj Dorotko. Jak Gaja i Joachimek się mają ?
Nie wiem skąd się biorą takie egzemplarze ale praca z takimi ludźmi to droga przez mękę.
GWłasnie w ubiegłym tygodniu robiliśmy kontrolne badania. Gaja jak na 15 latkę trzyma się wzorowo, wyniki wszystkie wyszły super oprócz wątrobowych i na wątróbkę dostaliśmy medykament. Za to u Joachimka trochę gorzej i się martwię. Parametry nerkowe wyszły nie za bardzo i od soboty kroplówki mu podaję. Ciężko jest, bo on w miejscu nie usiedzi, muszę mu rozdzielać na 2 razy dziennie a i tak idzie ciężko. Poza tym jest 2 razy bardziej pokłuty...
Wychodzi na to że wątróbka doskwiera wszystkim kotkom w pewnym wieku. U Zuzi też wątróbka choruje. A co Gaja dostaje na wątróbkę ?
Biedny Joachimek , a jak u niego z cukrem?
Ewa L. pisze:MaryLux pisze:Sihaja pisze:U nas pracuje taki Antonio. Pracuje już 1,5 roku. Co dzień trzeba mu mówić, co ma zrobić, jakie narzędzia będą mu potrzebne itd. W końcu kierownik administracji się wkurzyła, zaprosiła go do siebie, wyjęła z jego teczki zakres jego obowiązków i kazała mu na głos odczytać. Następnego dnia rano Antonio zapytał, co ma dziś robić..... Nie wiem, skąd tacy ludzie się biorą, ale są.
Są tacy ludzie: albo z marną pamięcią, albo z problemami psychicznymi lub niepełnosprawnością intelektualną, ale BEZ ORZECZEŃ. Znam przelotnie takiego Bartka, pracuje, ma bardzo dobrą wolę, ale niepełnosprawność mocno złożona: kiepski słuch, marny wzrok, a do tego umysł na poziomie max. 12-latka. Tłumaczyli mu mądrzy ludzie, że dobrze by było, gdyby miał grupę inwalidzką, bo renta i te sprawy. Nie, on nie pójdzie na komisję, bo by nie dostał pracy. Zaparł się i już. I rób, co chcesz.
Ciężko jest takim ludziom przetłumaczyć.
Sihaja pisze:Ewa L. pisze:Sihaja pisze:MalgWroclaw pisze:Nie wiedziałam, co to jest fejsowanie.
Ja też nie. Jak pracowałam w sklepie, to po prostu nazywało się przekładanie towaru. To teraz chyba takie nazwy powymyślali. Kiedyś było o tyle ciekawie, że trzeba było mieć wyobraźnie by wystarczyło towaru na tyle, by w pierwszy rzędzie poustawiać np. po kg mąki czy butelce octu tak, żeby półki wyglądały na zapełnione Był jeszcze groszek konserwowy, tu można było się pobawić w układanie piramid
Przyznam się , że nie wiem jak to było. Może prywaciarze w małych sklepikach nie używali tego zwrotu fejs i fejsowanie ale w jakiś spółkach czy sieciówkach już tak. W poprzedniej sieciówce było o tyle łatwiej , że mogłam dowolnie rozkładać towar pod warunkiem , że był tematycznie np. kawa z kawami , herbata z herbatą ale to jaka kawa stała koło jakiej kawy i w ilu fejsach zależało ode mnie. Tutaj w Stokrotce jest inaczej. Każdy towar ma fiszkę ( kartkę z ceną ) z adresem w którym są zawarte informacje takie jak : na którym regale stoi, na której półce, które miejsce ma na półce i w ilu fejsach powinno stać. Jak nie ma jakiegoś towaru to zostawia się puste miejsce a nie zastawia innym towarem tak jak w przypadku sieciówek.
Pracowałam w kilku Supersamach i mniejszych społemowskich, nigdy się nie spotkałam z nazwą fejsowanie. No, ale to był koniec lat 80...
Sihaja pisze:Ewa L. pisze:Sihaja pisze:Ewa L. pisze:Sihaja pisze:U nas pracuje taki Antonio. Pracuje już 1,5 roku. Co dzień trzeba mu mówić, co ma zrobić, jakie narzędzia będą mu potrzebne itd. W końcu kierownik administracji się wkurzyła, zaprosiła go do siebie, wyjęła z jego teczki zakres jego obowiązków i kazała mu na głos odczytać. Następnego dnia rano Antonio zapytał, co ma dziś robić..... Nie wiem, skąd tacy ludzie się biorą, ale są.
Witaj Dorotko. Jak Gaja i Joachimek się mają ?
Nie wiem skąd się biorą takie egzemplarze ale praca z takimi ludźmi to droga przez mękę.
GWłasnie w ubiegłym tygodniu robiliśmy kontrolne badania. Gaja jak na 15 latkę trzyma się wzorowo, wyniki wszystkie wyszły super oprócz wątrobowych i na wątróbkę dostaliśmy medykament. Za to u Joachimka trochę gorzej i się martwię. Parametry nerkowe wyszły nie za bardzo i od soboty kroplówki mu podaję. Ciężko jest, bo on w miejscu nie usiedzi, muszę mu rozdzielać na 2 razy dziennie a i tak idzie ciężko. Poza tym jest 2 razy bardziej pokłuty...
Wychodzi na to że wątróbka doskwiera wszystkim kotkom w pewnym wieku. U Zuzi też wątróbka choruje. A co Gaja dostaje na wątróbkę ?
Biedny Joachimek , a jak u niego z cukrem?
Gaja dostaje hepatile. W takiej brązowej kapsułce, co się z niej taka pastę wyciska. Bardzo jej to smakuje, więc nie ma problemu z podawaniem.
Cukier Joachimka jest akurat ok. Te nerki tylko... albo aż.
Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 147 gości