To piszę
Tylko osobie drugą kawkę zrobię i będę czytać jeszcze raz. Tak cudownie pada za oknem, nie trzeba nic robić...
"15 minut spóźnienia to standard, w różnych dziedzinach życia - od wizyty u lekarza począwszy, poprzez spotkanie biznesowe, po miejską komunikację."
Zależy gdzie (jak wszystko w Hiszpanii). Północ chodzi jak w zegarku, południe bardziej rozmemłane.
"Hiszpanie żyją według rytmu, który wyznaczają im posiłki." - true story. Dlatego po zakupy chodzę o piętnastej, wtedy w sklepach pusto
i też jem po swojemu, o 22 już zazwyczaj śpię.
Nie ma szarości, schylonych głów, za to Hiszpanie klną jak szewcy na każdym kroku, ale nie agresywnie, a te przekleństwa jakieś takie słabe...
Biurokracja - jak wyżej, zależy gdzie. Urzędy odwiedzam średnio raz na dwa lata.
"Zresztą większość Polek w mniejszych miastach pracuje poniżej swoich kwalifikacji." no niestety głównie, brak znajomości języka się kłania, a potem to już błędne koło.
"Nikt nie obnosi się ze swoim bogactwem, nie widać w gronie znajomych materialnych różnic." - też zależy i od miasta i od dzielnicy. Ale na zwyczajnym osiedlu średniaków faktycznie nikogo nie obchodzi, kto ma jakie auto czy w co się ubrał.
"Tak samo nie przyjęła się tu koncepcja kolejki, Hiszpanie zawsze się pchają." eeee, Pani, znów - na północy stają w kolejkach jak Anglicy na plaży w Dunkierce. Na pomoc się faktycznie nie rzucają, ale zawsze wiesz, że możesz poprosić i nikt nie odmówi. Chyba tak to działa, że jak ktoś nie prosi to znaczy, że nie potrzebuje.
To w sumie tyle na temat artykułu
Fajnie się żyje w Hiszpanii, ale na pewno nie jest to kraj dla prawicowej mentalności. Za dużo feminizmu, za przyjazne nastawienie do uchodźców, za dużo LGBT, za bardzo kościół spychany na margines, za dużo rozwodów itd