Teraz już mogę napisać.....
Otóż 4 sierpnia moja była podopieczna Tusia
viewtopic.php?f=1&t=176831&p=11787040&hilit=Tusia+w+domku#p11787040 zaginęła
https://www.facebook.com/SpottedPabiani ... 65/?type=3 Znaleźć ją w w zamkniętych podwórkach wysokimi bramami i ruinach zakładów których tam jest parę jest jak i starych okolicznych podwórek.
Pokierowałam panią co ma robić i kiedy szukać a najważniejsze aby wystawiała jedzenie co robiła.
Ja chodziłam też szukać wieczorami ale jeszcze za widoku. Niestety nie widziałam jej wcześniej i też kotka mogła się przemieścić w dalsze rejony.
Zrobiłam jej też ogłoszenie na olx gdzie widać ją w całości ze zdjęć jeszcze gdy była u mnie.
https://www.olx.pl/oferta/4-sierpnia-20 ... BaSXd.html Dzisiaj o 18 godzinie pojechałam znowu jej szukać. Chodziłam nawoływałam po jednej i drugiej stronie ulicy, obeszłam podwórka zarośnięte, zaglądałam wszędzie gdzie się tylko dało zajrzeć, pytałam ludzi tam mieszkających i nic.
Wróciłam się z powrotem do bram gdzie było wystawiane jedzenie i tam znowu nawoływałam Tusia, Tusia, kici kici.
Zaglądam przez dziurę w bramie wyżartą przez rdzę i praktycznie na kolanach i cóż widzę, Tusia siedzi pod murem i odzywa się na moje nawoływania. Miau miau i mi serce raduje się na ten widok, ale jednocześnie wiem, że jest problem, bo jak ją stamtąd wydostać. Na szczęście miałam jej ulubioną saszetkę felixa i gdy zaczęłam nią szeleścić tak jak przy otwieraniu to kotka zaczęła podchodzić do bramy. Ja wyłożyłam karmę na podstawek i dałam jej powąchać wsuwając rękę z talerzykiem pod bramę aby powąchała. Widać była bardzo głodna bo wysuwałam talerzyk coraz bliżej do siebie i od bramy, aby ona wyszła pod nią. Nawet nie czekałam bo za jedzeniem wyszła pod bramą do mnie. Ja nie czekając ani chwili wzięłam ją bez problemu na ręce i przytuliłam do piersi, nie bacząc na białą bluzkę.
Tusia się nic a nic nie wyrywała gdy ją niosłam do auta.
Kotkę zaniosłam do domku i jest szczęśliwa, że jej gehenna już się zakończyła.
Zjadła całą saszetkę, miziała się i o mnie i o panią i o jej syna. Brudna jak nieboskie stworzenie, ale ogólnie nie wygląda źle, bo miała wystawiane jedzenie i to w kilku miejscach gdzie inne koty też korzystały.
Nie chciałam nic wcześniej pisać, bo po ostatnim szambie z zaginioną Stefanką z mojego podpisu, jestem ostrożna i nie zaufam już nikomu.
Kamień z serca, bo naprawdę byłam załamana.
Tusia mnie poznała i wyszła do mnie a mnie się płakać chciało z radości.