Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część II

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 31, 2019 20:00 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33052
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw sie 01, 2019 9:34 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Kocia - szukaj konesera dla chłopaka :D . Było nie było wzięłam Fionę co ją trzeba wyciskać kilka razy dziennie; wzięłam na tymczas Karambę, co jej trzeba na tyłek było smarować i uważać, wzięłam starego Hesia, co do tej pory kosztował mnie tyle co z porządnej hodowli (i oby jak najdłużej), białaczkową burą Pysię wyglądającą jak półtora nieszczęścia... A to tylko te aktualne co wylądowaly u mnie. Znajdziesz konesera, to się będzie nim zachwycał i uzna konieczność zadbania o jego pupę za dodatkowy ataut :wink:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw sie 01, 2019 15:11 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

MB&Ofelia dziękuję za bazarek... Wiem,że dziękuję to stanowczo za mało ale wiadomo... :D A od czegoś trzeba zacząć jakby nie patrzył. Właśnie się zorientowałam,że na te dwa Smarkoty wydaję kasę przeznaczoną na tarzanie się w rozpuście na wakacjach... A na wakacjach nie byłam od dobrych 20 lat, tylko na takich po mojemu, znaczy plecak, szpej i pierwszy lepszy bus/autobus/pociąg w dowolnym kierunku, z wyłączonym telefonem, bez internetu i laptopa oraz mojej kochanej rodziny próbującej mi organizować życie towarzyskie. Ale chrzanić to, Smarkoty są ważniejsze, odpocznę w trumnie... :D






Alienor widzisz, tu zaczyna się problem... :D Powoli przyzwyczajam rodzinę do myśli,że będziemy mieć jeszcze jednego kitku... :D Oczywiście o ile Odynkowy zadek nie wróci do normy wiadomo. No pokochałam tego pokraka strasznie pewnie ze względu na jego maksymalną pierdołowatość... :D Ale powoli nabiera sił i tfu tfu odpukać oby to nie były moje pobożne życzenia ale... Mam wrażenie,że regularne moczenie Odynkowej dupinki w ziółkach mimo jego namiętnych protestów zaczyna przynosić maleńkie rezultaty na plus. Mianowicie od wczoraj mniej płacze. W kuwecie znaczy. Co prawda dalej trzeba zadek wycierać bo nie daje rady się wyszczególnić do końca ale... Je, pije bawi się, biega jak szalony znaczy nie jest źle. A moczenie w ziółkach mam zamiar uskuteczniać mimo podawanych tak czy siak leków. W poniedziałek jedziemy na kontrolę, zobaczymy co weci powiedzą...
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw sie 01, 2019 18:30 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

U mnie chwilowo też mały szpitalik w domu, Ofelia złapała zapalenie pęcherza. Na szczęście szybko wyłapane więc liczę na to że po lekach szybko przejdzie. Póki co rekonwalescentka dostała smaczki na przeproszenie za kuja i mierzenie temperatury i intensywnie odsypia stresy :wink:
:ok: :ok: za Smarkotowe zdrówko, zwłaszcza za Odynkową dupinkę
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33052
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Nie sie 04, 2019 11:26 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

A u nas znów problemy :( Po kilku dniach spokoju i poprawy Odyn beczy siedząc w kuwecie...A raczej wszędzie tylko nie w niej. Jak próbuję wytrzeć mokrą chusteczką biedny zadek to jest taki wrzask,że lepiej nie trzeba i znów pojawiły się ślady krwi. I to mimo utrzymywania diety na pograniczu biegunki,żeby mu jak najbardziej że tak powiem odciążyć otwór wylotowy i smarowanie tegoż wylotu maścią z lignokainą... Masakra. Ziółka się kończą, dobrze,że jutro poniedziałek a zielarski niedaleko. I myślę nad zintesyfikowaniem tego namaczania, czyli dwa razy dziennie. I nie po 10 minut tylko dłużej. Ciekawa jestem co jutro powie weterynarz, czy Odyn ma szansę na normalne życie czy jednak będzie skazany na noszenie pampersa. W świetle tego co się dzieje serio, wątpię czy znajdzie dom. Saper natomiast rośnie jak na drożdżach. Będzie wielkie kocisko z niego już widzę po budowie. I futerko się błyszczy, i oczka wesolutkie ( to znaczy z tych oczek wyziera 100% Szatana ale to w sumie u kotów przecież normalne... :D ) i książki z parapetu spadają co chwilę, i jak ślicznie Saperek ćwierka do muchy na oknie to po prostu jak ptaszek :D ... No i muszę w poniedziałek przejść się do spółdzielni zapytać jak wygląda kwestia osiatkowania okien i balkonu od zewnątrz, chłopakom się nudzi przebywanie w jednym tylko pomieszczeniu, chcieliby polatać i pozwiedzać... A balkon non stop otwarty więc wiadomo, po kiego ryzykować ?



MB&Ofelia zdrówka dla kociastej, wiem,że zapalenie pęcherza to jest koszmar i dla ludzi i dla kitku.... Ehhh, co my mamy w głowach to ja serio nie wiem, wszystkiego sobie człowiek odmówi żeby tylko futrom było dobrze... :D
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Wto sie 06, 2019 9:02 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Z osiatkowaniami jest tak - jak powiesz, że to dla bezpieczeństwa kotom, to będzie na 90% ostre "Nie". Jak powiesz, że bezinwazyjne i dlatego, że gołębie srają i próbują się wprowadzić - większa szansa. Ja nie zgłaszałam - od 9 lat jeszcze nikt sie nie czepiał :wink:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Wto sie 06, 2019 10:16 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Ja też nie zgłaszałam nikomu w spółdzielni. Od jakichś 10 lat nikt się nie doczepił, że mam siatkę w oknie.

Alyaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 5836
Od: Śro paź 22, 2008 18:24
Lokalizacja: Kielce

Post » Wto sie 06, 2019 11:03 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Ja pisałam pismo do spółdzielni w/s osiatkowania i jako argument podałam, poza bezpieczeństwem kotów, zabezpieczenie przed gołębiami :wink: Dodatkowo napisałam że siatka będzie łatwa w demontażu w przypadku np. remontu elewacji i nie oszpeci budynku bo jest transparentna (tia, oszpecanie bloku z wielkiej płyty :roll: :lol: ). Łaskawie wydali zgodę.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33052
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto sie 06, 2019 12:02 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Ja założyłam siatkę nie pytając nikogo o zgodę bo nawet nie przyszło mi do głowy , że taka zgoda jest mi potrzebna. Siatka jest po dziś dzień i nikt się o nią nie czepia.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70656
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 06, 2019 13:43 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Też nie pytałam o zgodę wspólnoty, ale mam okna od podwórza :twisted:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 07, 2019 20:46 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Co u maluszków?
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33052
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw sie 08, 2019 16:26 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Saper je pije i rośnie. Z Odynem gorzej i chyba nie zdążymy jechać aby potwierdzić diagnozę lub jej zaprzeczyć. Dziś jest już całkiem źle, Odyn wymiotuje a płacze tak, że ja już nie mogę serce mi po prostu pęka... Nie chce jeść nie chce pić i nie chce na ręce. Mam złe przeczucia, bardzo złe. Jutro rano jadę do moich wetów w Busku i prawdopodobnie wrócę do domu tylko po to,żeby go pochować.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

Post » Czw sie 08, 2019 17:08 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

:placz:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 08, 2019 19:35 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Kurka, nic nie wiem o tym schorzeniu, nawet nie ma co podpowiedzieć... Gdyby to był tylko koci wrzask to pal licho, ale niepokoi mnie że nie chce jeść i pić. Ale to że wymiotuje to trochę mi nie bardzo pasuje do tego załomka jelita czy jak mu tam :20147
Może dobrze by było skonsultować z innym wetem?
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 33052
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw sie 08, 2019 21:08 Re: Historie mrożące krew w żyłach i mięso w lodówce część I

Właśnie wróciłam z Kielc, Odyn dostał przeciwbólowe, Metronidazol i przeciw wymiotne teraz śpi bidulek umęczony jak nie wiem. Ale po raz pierwszy od dwóch tygodni zrobił kupkę nie płacząc... Zastanawia mnie jedno, dlaczego moi weci nie podali przeciwbólówek tylko rozkurczowe ? Według pani doktor skoro go boli to POWINNI takowe podać, a rozkurczowe mają średni sens bo mu wtedy zalega w jelitach... Aż się jutro zapytam bo do naszych tak czy siak jadę, innego wyjścia nie mam, ponadto dostałam zalecenie konsultacji w Warszawie. Jest tu może ktoś z tamtych okolic i byłby w stanie powiedzieć mi coś więcej w sensie że doradzić i tak dalej, gdzie, do kogo, no wiadomo... Powiedziałam, nie popuszczę, jeśli jest choć cień szansy,że Odyn będzie żył to ja na głowie stanę i zrobię co będzie trzeba.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

kocia_mendka

Avatar użytkownika
 
Posty: 1385
Od: Pt paź 11, 2013 18:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 94 gości