Dzięki, że o nas pamiętacie.
Wydaje mi się, że jest ciut lepiej, bo sama zeskoczyła z fotela bez pisków jak wcześniej. Nie zdążyłam podejść z kuchni, ale sama dała radę. Poszła do kuwety na siku, a potem zjadła trochę saszetki i surowego mięska, popiła wodą i znowu śpi. Wieczorem kolejna porcja leków. Kroplówki chyba nie będą potrzebne, no chyba żeby przestała jeść. Na razie jest ok. Nie popiskuje też przy chodzeniu, jak wcześniej, więc chyba nóżki mniej bolą.
Najbardziej zdumiewa mnie, że gdy zapytałam w niedzielę wetkę czy to może być początek wirusówki, to zaprzeczyła i skupiła się tylko na łapce pod kątem urazu. Dopiero kolejna następnego dnia na moje pytanie o kalici, od razu potwierdziła. Co lekarz to inne zdanie.
Taki sposób spania też chyba potwierdza, że nie jest źle, bo gdyby ją coś bolało to spałaby skulona.