Lucynka przychodzi - nieregularnie, ale coraz częściej. Musi się gdzieś dożywiać, bo na kamerze jej nie widzę. Ostatnie 3 dni była codziennie rano i nawet przybiegła radosna jak ją zawołałam
Mało teraz kotów dochodzących widuję - chyba mają na działkach dużo jedzenia (ludzie grilują na potęge
). Czarny Kali raz na parę dni, ostatnio po wielu tygodniach pojawił się Stiopa, ale niekoniecznie był zainteresowany żarciem.
Regularnie przychodzi Gruby - kastrat, który złapał się w październiku do klatki. Wtedy wypuściłam bo uznałam, ze domowy. Po prawie roku już nie jestem pewna, czy ma dom. Jeśli ma, to musi mieszkać blisko, bo jest codziennie - ale tylko w nocy/ późnym wieczorem.
Czarnoarmiści leniuchują - Miziak ładnie wygląda, żadnych smarków i mokrych oczu, zabieg pomógł
Brzydal mimo apetytu i humoru schudł, ma taki szczupły tyłeczek w porównaniu do reszty kadłuba ... Chyba czeka nas badanie krwi. Batonik ok. Chłopaki nieustająco trzymają się razem. Nawet jak nie siedzą razem jak przychodzę wieczorem, to od razu się pojawiają i biegiem do altany. A te ich powitania! Jakby się tygodniami nie widzieli
Z ciekawostek - ostatnio mnie prezes pytał, co się stało z kotami, bo nie widuje
Odpowiedziałam "To chyba dobrze?" - w końcu o to im chodziło. Koty miały zniknąć, zapaść się pod ziemię ...