Może to być objaw przesuszenia śluzówki, szczególnie częstego u kotów z zaburzeniami hormonalnymi, szczególnie starszych (to tak jak u ludzi) oraz tych które za mało piją a teraz powietrze dodatkowo często jest bardzo suche, co nie pomaga. Po konsultacji z wetem warto by podziałać w tym kierunku. Na pewno trzeba pilnować by kot jak najwięcej pił (w ramach rozsądku oczywiście), jeśli brak przeciwwskazań można dodatkowo uzupełniać dietę o wit A i E i natłuszczanie śluzówek - idealnie byłoby koteczce wlać do pyszczka z raz, dwa razy dziennie troszkę dobrej jakości oleju z łososia - to dodatkowo natłuści śluzówkę.
Jeśli działania natłuszczająco - nawadniające nie pomogą nic a nic przez kilka dni (regeneracja przesuszonej śluzówki trwa tygodniami, więc nie oczekuj spektakularnej poprawy raczej chyba że kotka jest po prostu odwodniona) - to trzeba będzie szukać dalej.
Koniecznie zrobiłabym usg tarczycy Balbisi - poza badaniami krwi.
Takie charczenie po miaukach może być objawem tego że się mocno powiększyła i uciska krtań. Na macanego niekoniecznie musi to być widoczne.
Pazurki trzeba ciachnąć, końcóweczki - wet na wizycie powinien to zrobić raz dwa
To źle że ona stale się boi... Tu też jest pole do popisu... W dodatku przewlekły stres wpływa także negatywnie na śluzówki, zmniejsza się wydzielanie śliny, ma ona inny skład, przyspieszony w stresie oddech też dodatkowo przesusza.
Czitkę ze względu na jej przejścia niedawne pewnie dobrze byłoby wetowi pokazać...
"Wymioty" galaretką mogą pochodzić z dróg oddechowych. Jest w tym jedzenie?
Albo może przełyk sobie kłakiem podrażniła.
Ona od wczoraj ma te "drobne pawie?" Mógł jej kłak przeszorować przełyk.