» Czw cze 27, 2019 12:38
Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc
Oczywiście, to jest ogromny problem, bo na to nie pomogą zadne udogodnienia, fundacje, darmowe zabiegi, pomoc w transporcie, bo wszystko jest odrzucane z zasady.
Jola Dworcowa też się z tym spotyka, czasem po cichu łapie bezdomną kotkę i sterylizuje wbrew opiekunkom, które karmią, ale nie wycinają. Gorzej z kotami, ktore teoretycznie mają właściciela, a nie są sterylizowane, są za to wypuszczane bo kotek musi mieć wolność, albo wypadają z niezabezpieczonych okien... Trafiają do stołówek Joli, bo o karmieniu właściciel też nie pamięta, albo daje jakieś niejadalne resztki. Złapanie ich na sterylkę to już złamanie prawa, ale Jola czasem to robi, w końcu kot nie ma napisane na nosie, że jest czyimś pupilem.
Te koty często giną w wypadkach (okno, samochód), a właściciele biorą sobie następnego...
A są też takie karmicielki, które przysięgają, że sterylizują, a tego nie robią i w dodatku odmawiają przyjęcia pomocy w
łapankach. Jola ma takie baby, ciągle pojawiają im się nowe koty, których nie łapią, za chwilę są kolejne kociaki. A na prośby Joli, żeby chociaż dały znać, ona przyjdzie i wszystko zalatwi - to nie, nie potrzeba, radzimy sobie, nie ma nowych kotów, nie ma ciężarnych...
Jednak największym problemem Joli są zwierzęta, które po śmierci opiekuna są brutalnie wyrzucane z mieszkania - domowe, miziaste, zupełnie nie radzące sobie na ulicy. Nie ma zadnych przepisów, dotyczących ich losu, mają szczęście, że nie zamknięto ich w mieszkaniu na śmierć głodową. Trzeba im pomóc szybko, a jest ich zwykle kilka... Na szczęście takim miziakomszybciej można znaleźć dom.