Dzięki kochane cioteczki.
W nocy Haszka zjadła felixa z antybiotykiem ale rano już nic nie rusza.
Mam ją w klatce, to próbuję chociaż piórkami na patyku ją miziać, ale ona obserwuje bacznie nie piórka tylko moją rękę. Co one musiały przejść to tego nie wiemy.
Maciek bez problemu łyknął antybiotyk bo z tym jak już pisałam nie mam problemu ale przyłapałam go na gorącym uczynku jak szczy mi na worek z karmą gdzie wczoraj zdążyłam dopiero posprzątać po wcześniej poszczaniu.
Niepotrzebna robota bo i na blacie w kuchni leją na wszystko i roboty od groma. Wczoraj mnie bardzo łeb bolał a musiałam sprzątać po kotach bo to nie tylko wytarcie a dokładne czyszczenie blatu i półki, wysypywanie z pojemników i mycie w zmywarce. Normalnie płakać mi się chciało, bo człowiek ledwie żywy a musi niepotrzebną robotę zrobić.
Mikrofalówkę już musiałam wyrzucić bo tyle razy ją zabrudziły, że już nie szło jej domyć.
Do tego długowłosa Lalunia znowu sobie wydrapała na szyi i ma ranę, ale to już wiem na bank, że to od zmiany suchej karmy smilli na purinę, szlag.