Jola Dworc. i koty

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 18, 2019 10:54 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Nie, nie potrwa w nieskończoność, ale tydzień - dwa maksimum. A sezon i tak jest nie adopcyjny, więc myślę, że żadnych domków nie stracimy.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 18, 2019 12:02 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

No to już wasza decyzja :) ja myślę, że w takiej sytuacji im szybciej tym lepiej, ale już się nie wtracam :)

justyslopez

 
Posty: 683
Od: Nie wrz 16, 2007 17:34

Post » Wto cze 18, 2019 16:00 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Racja justyslopez, im wcześniej, tym lepiej, mogę tylko obiecać, że będę się starała zrobić to jak najszybciej. :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 19, 2019 12:17 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

justyslopez pisze:Przeczytałam ten wątek i wydaje mi się, że mimo wszystko Jola powinna przestać przygarniac kolejne koty... Nie da się uratować każdego kota, za to przygarniajac kolejne i powiększając swoje stado szkodzi im i sobie. Wiem, że to trudne, ale czasem trzeba pomyśleć rozsądnie i robić tyle ile się da i udzwignie samemu.
Jeśli ktoś mi wyśle porządne opisy i zdjęcia kotów, nie ma problemu, mogę pomóc w robieniu ogłoszeń na olx, Gumtree itp.

Mimo, że ten wpis jest kilka stron wcześniej ,odniosę się i ja. Do tego i do podobnych.
Jestem karmicielem o ponad 10 lat. Mój teren zaopiekowuję tylko ja. Nigdy urząd naszego miasta i prokocie organizacje nie pomogły! Trzy tygodnie temu dostałam pierwszy raz worek karmy. Dzięki innej dziewczynie co awanturę zrobiła. NIGDY nikt z rzeczonych osób nie złowił NIGDY kota na moim terenie. Nie wykastrował, nie wyleczył, nie zaopiekował się medycznie. Mam pomoc i owszem ale od "obcych ludzi"
Jestem i byłam łapaczem. Teraz już mniej z klatką latam (zdrowie, poważna operacja kręgosłupa) ale trafia się mi co i raz nowe, podrzucone na osiedle nieszczęście. nie związanych z miejscem.
Dlaczego ta laurka? Ano, dlatego ,że nie wyobrażam sobie zostawienie kota domowego, kota chorego, nie nadającego się do życia na wolności bez opieki. Nie wyobrażam sobie przejścia obok gniazda maluszków uadjąc ,że ich nie widzę. Jesli nie wyrobie sie z namierzeniem ciężarnej kotki mam kłopot. A ludzie wywalają systematycznie. Teraz błąka się młoda trisia. Czy mam być obojętna tylko dlatego ,że mam zapełniony dom innymi biedami. Beze mnie, wierzę w to święcie, nie mają szans na przeżycie. Co mi po rozsądku, strachu, zakoceniu gdy wiem, że tam kot umiera. Że będę zbierać malce by je pogrzebać. Jak będą mieć szczęście to je uśpię zanim odejdą w męczarniach. Jestem zdaje się rozsądną osobą. Ale nie da rady stać się ślepym i głuchym! Nie, nie wszystkie koty da się uratować. Ale próbuję. By spojrzeć w lustro bez wstydu. Nie, nie zgarniam wszystkich do siebie. Wypuszczam każdego co jest dzikusem, jest zdrowy, dorosły, nie rokuje ale da sobie radę ... Ale co zrobić z "innymi"?
Sama piszę i robię ogłoszenia, sama robiłam i robię też foty. Zwykłym telefonem. Nie wyraźne ale domowe. Umieszczam je i wielu ludzi na nie właśnie "leci". Nie ma co czekać na wypracowane. Trzeba dawać z takimi jakie są. Potem się dołoży, zamieni, przy drugim da te lepsze. Teraz pomaga mi mimbla64 w fotach i wizytach przed adopcyjnych. Ale cały ogrom pracy jest mój. Znajduję domy. Nawet tym nie adopcyjnym. Burym strachulcom na przykład. Dorosłym. "Uszkodzonym" przez los. Nie odpuszczam. Jednego burasia z lasu oddałam po 2-ch latach do domu! Był ciągle ogłaszany. Jako dorosłą, charakterną dziewczynę. Ale za to jakiego domu! Co zadecydowało ,że właśnie ona? Fotka , gdzie mała cholera leżała z naszym kotem w objęciach. Oni mają takiego samego doroślaka. Warto nigdy nie rezygnować! dać szansę tym nawet nie adopcyjnym. Nie patrzeć na sezon kociakowy czy nie. Nigdy nie wiadomo kto zajrzy na stronę. 4 tygodnie temu, w pełnym sezonie maluszków, do domu poszedł 4-letni zakapior Pesel. Ktoś go podrzucił na klatkę. Kawał drania. Uroda taka se. Mialam myśl by poczekać. Tak mi się nie chciało klepać. A ogłoszenia szybko spadają. Maluszków darmowych pełno. Kto zwróci uwagę na dojrzałego, nieurokliwego facia z mordą zbója? Ma swój dom!
Nigdy nie wyróżniam ogłoszeń bo... mnie na to nie stać. Zawsze mam ich dużo. Poza tym to koszt nerek dla dzikunów. A ich też mam sporo. Choć wiele wykruszyło się z wiekiem. Ale ludzie ciągle dokładają nowe. W ciągu kilku tygodni ujawniło sie ich kilka. Niestety.
W ten długi, pokrętny sposób staram się wyjaśnić, że rozsądek każdy z nas ma. Jako taki :wink: Ale życie pisze dziwne scenariusze. Na pewno, chcąc odejść/zostawić biedę ,trzeba mieć klapki na oczach i pancerz na torsie. Ja Jolę rozumiem bardzo dobrze. Nie uratujemy wszystkich kotów. Święta prawda. Ale te co staną na naszej drodze już tak. Mamy na to szansę. Jednak ważne są adopcje. Jedna fota. Krótki tekst... Potem da się ich więcej. Napisze lepiej. Ale kot już krąży w necie. Nawet nie uwierzycie jak sporo moich zwierzaków tak domy znalazło. A nie odpuszczam wymagań. Nawet jak kot jest "nieadopcyjny". Nie luzuję swoich ustaleń. Nie po to ratowałam by kotu zgotować byle jaki los.

Mogę zaoferowac ew pisanie tekstów dla kotów. Próbki do recenzji są w moich ogłoszeniach :wink: Nie oferuję się ich dawać bo najzwyczajniej w świecie nie wyrabiam się na zakrętach. Do tego potrzebuję fotkę i opis krótki kota. Ale to wszystko do ustalenia. Gdyby oferta była konieczna.
Życzę zdrowia Joli. Wiary w to ,że każdy kot ma swoje miejsce na świecie. Tylko musimy domowi pomóc trafić na wybrańca. Tylko muszą być ogłoszenia!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro cze 19, 2019 13:27 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

ASK@ pisze:
justyslopez pisze:Przeczytałam ten wątek i wydaje mi się, że mimo wszystko Jola powinna przestać przygarniac kolejne koty... Nie da się uratować każdego kota, za to przygarniajac kolejne i powiększając swoje stado szkodzi im i sobie. Wiem, że to trudne, ale czasem trzeba pomyśleć rozsądnie i robić tyle ile się da i udzwignie samemu.
Jeśli ktoś mi wyśle porządne opisy i zdjęcia kotów, nie ma problemu, mogę pomóc w robieniu ogłoszeń na olx, Gumtree itp.

Mimo, że ten wpis jest kilka stron wcześniej ,odniosę się i ja. Do tego i do podobnych.
Jestem karmicielem o ponad 10 lat. Mój teren zaopiekowuję tylko ja. Nigdy urząd naszego miasta i prokocie organizacje nie pomogły! Trzy tygodnie temu dostałam pierwszy raz worek karmy. Dzięki innej dziewczynie co awanturę zrobiła. NIGDY nikt z rzeczonych osób nie złowił NIGDY kota na moim terenie. Nie wykastrował, nie wyleczył, nie zaopiekował się medycznie. Mam pomoc i owszem ale od "obcych ludzi"
Jestem i byłam łapaczem. Teraz już mniej z klatką latam (zdrowie, poważna operacja kręgosłupa) ale trafia się mi co i raz nowe, podrzucone na osiedle nieszczęście. nie związanych z miejscem.
Dlaczego ta laurka? Ano, dlatego ,że nie wyobrażam sobie zostawienie kota domowego, kota chorego, nie nadającego się do życia na wolności bez opieki. Nie wyobrażam sobie przejścia obok gniazda maluszków uadjąc ,że ich nie widzę. Jesli nie wyrobie sie z namierzeniem ciężarnej kotki mam kłopot. A ludzie wywalają systematycznie. Teraz błąka się młoda trisia. Czy mam być obojętna tylko dlatego ,że mam zapełniony dom innymi biedami. Beze mnie, wierzę w to święcie, nie mają szans na przeżycie. Co mi po rozsądku, strachu, zakoceniu gdy wiem, że tam kot umiera. Że będę zbierać malce by je pogrzebać. Jak będą mieć szczęście to je uśpię zanim odejdą w męczarniach. Jestem zdaje się rozsądną osobą. Ale nie da rady stać się ślepym i głuchym! Nie, nie wszystkie koty da się uratować. Ale próbuję. By spojrzeć w lustro bez wstydu. Nie, nie zgarniam wszystkich do siebie. Wypuszczam każdego co jest dzikusem, jest zdrowy, dorosły, nie rokuje ale da sobie radę ... Ale co zrobić z "innymi"?
Sama piszę i robię ogłoszenia, sama robiłam i robię też foty. Zwykłym telefonem. Nie wyraźne ale domowe. Umieszczam je i wielu ludzi na nie właśnie "leci". Nie ma co czekać na wypracowane. Trzeba dawać z takimi jakie są. Potem się dołoży, zamieni, przy drugim da te lepsze. Teraz pomaga mi mimbla64 w fotach i wizytach przed adopcyjnych. Ale cały ogrom pracy jest mój. Znajduję domy. Nawet tym nie adopcyjnym. Burym strachulcom na przykład. Dorosłym. "Uszkodzonym" przez los. Nie odpuszczam. Jednego burasia z lasu oddałam po 2-ch latach do domu! Był ciągle ogłaszany. Jako dorosłą, charakterną dziewczynę. Ale za to jakiego domu! Co zadecydowało ,że właśnie ona? Fotka , gdzie mała cholera leżała z naszym kotem w objęciach. Oni mają takiego samego doroślaka. Warto nigdy nie rezygnować! dać szansę tym nawet nie adopcyjnym. Nie patrzeć na sezon kociakowy czy nie. Nigdy nie wiadomo kto zajrzy na stronę. 4 tygodnie temu, w pełnym sezonie maluszków, do domu poszedł 4-letni zakapior Pesel. Ktoś go podrzucił na klatkę. Kawał drania. Uroda taka se. Mialam myśl by poczekać. Tak mi się nie chciało klepać. A ogłoszenia szybko spadają. Maluszków darmowych pełno. Kto zwróci uwagę na dojrzałego, nieurokliwego facia z mordą zbója? Ma swój dom!
Nigdy nie wyróżniam ogłoszeń bo... mnie na to nie stać. Zawsze mam ich dużo. Poza tym to koszt nerek dla dzikunów. A ich też mam sporo. Choć wiele wykruszyło się z wiekiem. Ale ludzie ciągle dokładają nowe. W ciągu kilku tygodni ujawniło sie ich kilka. Niestety.
W ten długi, pokrętny sposób staram się wyjaśnić, że rozsądek każdy z nas ma. Jako taki :wink: Ale życie pisze dziwne scenariusze. Na pewno, chcąc odejść/zostawić biedę ,trzeba mieć klapki na oczach i pancerz na torsie. Ja Jolę rozumiem bardzo dobrze. Nie uratujemy wszystkich kotów. Święta prawda. Ale te co staną na naszej drodze już tak. Mamy na to szansę. Jednak ważne są adopcje. Jedna fota. Krótki tekst... Potem da się ich więcej. Napisze lepiej. Ale kot już krąży w necie. Nawet nie uwierzycie jak sporo moich zwierzaków tak domy znalazło. A nie odpuszczam wymagań. Nawet jak kot jest "nieadopcyjny". Nie luzuję swoich ustaleń. Nie po to ratowałam by kotu zgotować byle jaki los.

Mogę zaoferowac ew pisanie tekstów dla kotów. Próbki do recenzji są w moich ogłoszeniach :wink: Nie oferuję się ich dawać bo najzwyczajniej w świecie nie wyrabiam się na zakrętach. Do tego potrzebuję fotkę i opis krótki kota. Ale to wszystko do ustalenia. Gdyby oferta była konieczna.
Życzę zdrowia Joli. Wiary w to ,że każdy kot ma swoje miejsce na świecie. Tylko musimy domowi pomóc trafić na wybrańca. Tylko muszą być ogłoszenia!

Przecież cały czas pisze o ogłoszeniach i że im szybciej się zrobi tym lepiej. Ale nie zrobię nic póki nie mam zdjęć i opisu, nie znam tych kotów :( i bardziej chodziło mi o ściąganie kolejnych kotów do domu jak już się jest zakoconym pod sufit, też w kontekście potencjalnych chorób, które można w ten sposób przywlec do domu. Potem stado rośnie, adopcje stoją i jest problem.

justyslopez

 
Posty: 683
Od: Nie wrz 16, 2007 17:34

Post » Śro cze 19, 2019 14:06 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Ale jak ma się nie ściągnać kolejnego do domu gdy ten pomocy wymaga? Możesz uściślić jak to zrobić? Bo ja nie wiem! Ja biorę. Trudno. Czy to dobrze? Nie. Ale co mam zrobić? Domów DT nie sieją. Każdy by do nas dopchał sam mając jedno zwierzę. Ze słowami, musze dbać o swój dobrostan, a u ciebie jeden wiecej czy mnie . Jak takie coś co jest małę bez oczu zostawić? jak zostawić dorosłego co mimo misek pełnych karmy gaśnie w oczach. Jak wypuscic kota wiedząc ,że jest chory a jego dni są policzone? Nie mogłabym spojrzeć w lustro wiedząc, że biedę zostawiłam tylko dlatego, że nie mam miejsca czy środków.
Choroby? Są. Niestety, są. Działa w obie strony. Ale one na wejściu już są często chore. Często ciężko. Bez szans na przeżycie.
Nikt zdrowego nie zgarnia. Chyba że ewidentnie domowy i wygląda na zagubionego. Szuka się wtedy właściciela. Czy uwierzysz, ze przez kilkanaście lat tymczasowania TYLKO dwa razy znalazł się właściciel domowego mruczka. Do dziś załuję ,że pierwszą kotkę oddałam. Dlaczego? Za dwa dni zeskrobałam ją z asfaltu. Pani nie poszła na umóioną kastrację. Wypuściła ponownie bo kot mądry i wyciąga wnioski. Nie pochowałą bo nie może patrzeć na zwłoki małej. Bo jest ... wrażliwa zbyt.
Drugi kot został u mnie i ma super dom. Pani mimo obrażania mnie, straszenia, deklaracji miłości... nie zgodziła się oddać mi za leczenie kota i podpisać "protokołu zdawczo-odbiorczego' ;) Na słowo nie chciałam zwrócić miziaka. Dlaczego? Kot znalazł się wiele kilometrów poza domem co sugerowało wywiezienie. Nie był zabepieczony balkon. A ulica pod to pełen ruch. Znaleziony był bardzo chory i sporo diengów mnie kosztowało wyleczenie go. No i najważniejsz. Właściciel nawet nie wiedział kiedy kot zaginął. Data jaka była podana nie zgadzała się. Ja już byłam z nim dawno u weta. Nie widzę powodu bym kota oddawała na słowo.A mnie zastraszyć nie jest łatwo.
Myślę ,że Jola ma takich przypadków tysiące. Ale te tysiące u niej nie siedzą.
Ważne w tym wszystkim to , właśnie, ogłoszenia. Jedyny stan zmniejszenia pogłowia. Trzeba się za to zabrać i sukcesywanie koty ogłaszać. Wykorzystać podobne fotki jeśli nie wszystkie mają. Ogłaszam od lat i konia z rzędem temu, kto mi powie jakimi prawami rządzą się adoptujący. Z fb niegdy nie znalazłam domów. za to z adopcje.miau, lento, gratka, olx, gumtree... tak. Z niektórych z tych portali można wrzucić na FB wybrane ogłoszenie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro cze 19, 2019 16:01 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Nie będę już dyskutować, ja po prostu pomagam na tyle na ile wiiem, że mogę, nie szkodząc.moze nie chce skończyć jak Villas. Ona też chciała dobrze. Więcej się tu nie wypowiadam.

justyslopez

 
Posty: 683
Od: Nie wrz 16, 2007 17:34

Post » Śro cze 19, 2019 16:13 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Dlaczego? Nie znikaj. Każdy ma inny punkt widzenia. Inne doświadczenia. Jak zajęłam sie stadkiem obecnym to było ponad 60 kotów. Ciężka sprawa.
Jeden ma zimny prysznic w sobie inny nie. Nie mówię, że masz brać każdego kota jaki pomocy wymaga. Oczekuję podobnej reakcji. Zapraszam na wątek. Zobacz. Poznaj nas. Ale to OT.
Niezdarnie, na swym przykładzie, próbuję wyjaśnić na czym rzecz polega. U mnie. Pewnie u Joli też. Nie jestem nią ale jestem w stanie zrozumieć. mam tą samą skazę. Słowa są łatwe tylko nie każde są akuratne. Do charakteru, sytuacji... trudno wyrazić to co by się chciało. net to nie twarz człowieka gdzie widząc jej obraz jest łatwiej.
Ale
Obie się zgadzamy, że adopcje są super ważne. Pokłon, że chcesz pomóc. Bo to realne zmniejszenie stadka. Jedyne. O śmierci zmilczę.
Gdybym ich nie miała to...byłabym jak Villas :wink:
Mąż kiedyś powiedział, że on nie marzy o domku. Bo więcej kotów by było :mrgreen: skoro przestrzeń większa.

Obie chcemy pomóc. Jola nie ma netu. Nie robi ogłoszeń. A to owocuje tym co jest. Rubikon łatwo przekroczyć.
Ogłoszenia, to ciężka robota i mocno niewdzięczna. Ale się trzeba za to zabrać. wspólnymi siłami uda się może jakoś ogarnąć.
Na pierwszy ogień winny iść koty najbardziej "chodliwe". Nawet z marnymi fotami.
Część można ogłaszać w dwupakach, jeśli są zaprzyjaźnieni.
Potem koty mniej adopcyjne. Ale winny iść i one w net.

Nie wycofuj się proszę tylko dlatego ,że jakaś kociara mota się w tłumaczeniu jak to wygląda. Z innego punktu widzenia.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro cze 19, 2019 16:26 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Nie mowie, ze nie pomogę z ogłoszeniami, tylko już się nie chce przerzucac argumentami kto ma rację. Uwierz, że za każdym razem jak widzę ogłoszenie, że kot potrzebuje pomocy to mam ochotę go do siebie zabrać, tyle, że wiem że nie mogę. Jest jakiś limit. Ty sobie sprawnie radzisz z adopcjami, więc to tez inna sytuacja. Skoro Jola ma teraz nadmiar kotów, kiepsko stoi zdrowotnie i na dodatek adopcji praktycznie nie ma to nie wyobrażam sobie żeby brała kolejne koty, tylko o to mi chodzi. W każdym razie nic się nie zrobi póki nie będzie konkretnych danych do ogłoszeń. Możemy sobie tylko tak na pusto pisać i tak nic to nie wniesie.

justyslopez

 
Posty: 683
Od: Nie wrz 16, 2007 17:34

Post » Śro cze 19, 2019 16:36 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

justyslopez pisze:Nie mowie, ze nie pomogę z ogłoszeniami, tylko już się nie chce przerzucac argumentami kto ma rację. Uwierz, że za każdym razem jak widzę ogłoszenie, że kot potrzebuje pomocy to mam ochotę go do siebie zabrać, tyle, że wiem że nie mogę. Jest jakiś limit. Ty sobie sprawnie radzisz z adopcjami, więc to tez inna sytuacja. Skoro Jola ma teraz nadmiar kotów, kiepsko stoi zdrowotnie i na dodatek adopcji praktycznie nie ma to nie wyobrażam sobie żeby brała kolejne koty, tylko o to mi chodzi. W każdym razie nic się nie zrobi póki nie będzie konkretnych danych do ogłoszeń. Możemy sobie tylko tak na pusto pisać i tak nic to nie wniesie.

Ma to samo. Ze strachem omijam posty gdzie proszą o DT. Instynkt samozachowawczy. Strach ,że ulegnę dziś a jutro u mnie na podwórku pojawi się nieszczęśnik. I co zrobić wtedy? Nie biorę kotów z Polski. Raz tylko uległam. To co jest u mnie to jest z mojego podwórka. Strach pomyśleć jak to wygląda w skali kraju.
Cała reszta o której piszesz to też prawda.
Weźmy się za konstruktywną pomoc :wink: I tyle dyskusji.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro cze 19, 2019 16:52 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Ja na szczęście mieszkam w miejscu, gdzie nie widać bezdomniakow.
Ostatnio edytowano Śro cze 19, 2019 20:32 przez justyslopez, łącznie edytowano 1 raz

justyslopez

 
Posty: 683
Od: Nie wrz 16, 2007 17:34

Post » Śro cze 19, 2019 19:27 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

ASK@ masz świetne wyczucie sytuacji - tak właśnie jest u Joli. Jola nie bierze żadnych kotów z ogłoszeń, z błagań o dt, bo ich po prostu nie czyta. Jej koty w całości pochodzą z okolicy, w której mieszka. I właśnie tak to wygląda - kot z ogłoszenia może znajdzie inną pomoc. Kot, który stoi przed Jolą na ulicy nie ma takich szans.
Gdyby Jola miała internet, może mogłaby czasem nie brać kota, a dać ogłoszenie. Ale ona internetu i komputera nie ma, gdyby nawet dostała, musiałaby się wszystkiego nauczyć, nie jest to niemożliwe, ale szanse na to są małe. A internet to dodatkowy koszt.
Justyslopez bardzo cenię to, że zgłosiłaś się do pomocy w ogłoszeniach, raz jeszcze dziękuję i mam nadzieję, że już niedługo będę mogła Ci przesłać fotki i opis kotów. Rozumiem Twoje argumenty. Ale jest tak, jak napisała ASK@ - można wymagać, żeby ktoś nie brał nowych kotów z ogłoszeń, ale trudno zakazać wzięcia kota,który się błąka i sobie nie radzi. Bo gdyby Jola brała wszystkie błąkające się w jej okolicy koty, miałaby ich 100. Oczywiście decyzja "dokarmiam, nie zabieram", wsparta przekonaniem, że kot ma gdzie się schronić, ma jakiś względnie bezpieczny teren - ta decyzja często owocuje tym, że trzeba zabrać z ulicy rozjechane kocie ciałko...

Udało mi się dziś wrzucić sporo zdjęć do pierwszego postu - właściwie wszystkie "stare" koty mają już zdjęcia. Ale zostało mi ok. 15 kotów, które nie wiem, jak wyglądają (opis "łaciaty", czy "szarobiały" nie pomaga :twisted: ). Nie mam też szerszych opisów, które są potrzebne do ułożenia ogłoszenia. A rano rozmawiałam z Jolą za pośrednictwem jej koleżanki, bo Jola NIC nie słyszała.
Kończę, moje własne koty od 3 godzin czekają na kolację. :(
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 19, 2019 19:51 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Mój mail m.aska@wp.pl
telefon 697 541 709

Gdyby trzeba było skrobnąć ogłoszenie to dajcie znać.
Prześlę do akceptacji i poprawki.
Nie zażądam tantemów za tfurczość :wink:
Można poczytać jak piszę w moich ogłoszeniach.
Jeśli pasi to zapraszam. :201461
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55324
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro cze 19, 2019 21:03 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Bardzo Ci dziękuję, mam nadzieję, że razem, wspólnymi siłami damy radę pomóc kotom Joli! :1luvu:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro cze 19, 2019 21:08 Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc

Jolu możesz do mnie na telefon wysłać pojedyncze zdjęcia to przerzuce do komputera. :kotek:

Anna2016

 
Posty: 10404
Od: Pt lut 12, 2016 17:41

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Justinzewaw i 245 gości