Witaj. Mój kot nie miał problemów z migdałkiem, ale też charczał, momentami gorzej oddychał. Okazało się, że na krtani pojawił się guzek, który, gdyby nie został usunięty, mógłby przyczynić się do śmierci zwierzaka. Po zabiegu Dyziek był w dobrej formie. Bawił się trochę zaraz po powrocie do domu. Miał dietę płynną i półpłynną, co przy jego łakomstwie było wyzwaniem, ale daliśmy radę. Później karmiłam go pasztecikami, bo płynów odmawiał- w ogóle mało pije. Wodę dodaję mu do mokrego jedzonka. Stracił swój głos, a należy do kotków, które mają dużo do powiedzenia, lecz mimo uprzedzeń weta nie przestał "gadać'. Ot, charczy, jak panowie po zabiegach na krtani. Dostawał też leki, no i pobrano wycinek do badania. Na szczęście, odpukać, minął już jakiś czas i wszystko jest w normie. Czasem tylko, gdy zbyt łapczywie je, troszkę się krztusi, bo z braku frgm. krtani jedzonko wpadnie nie tam, gdzie trzeba, ale, dzieje się to rzadko. U Was też z pewnością wszystko dobrze się ułoży. Gdybym mogła jakoś pomóc, pisz pw. Co prawda czasem długo nie zaglądam na pocztę, ale postaram się być czujna