to może ja coś dorzucę
staram się pomagać
Joli na co dzień
a w zamian, bez ograniczeń, korzystam z jej doświadczenia
a ma wielkie
zawsze kiedy mam problem ze złapaniem jakiegoś kota, jej rady są bezcenne
to samo dotyczy zachowań kotów oraz ich problemów zdrowotnych
(to nie znaczy oczywiście, że nie korzystam z porad moich ukochanych kotologów)---
a teraz malutki przykład tego jak spędzają czas opiekunowie kotów:
sobota, 8 czerwca, ok. godz. 21:3o
dzwoni
Jola Dworcowaja wracam z zakupów z plecakiem pełnym
odbieram
koka naszej wspólnej koleżanki (ok 2o+), która wyjechała na tydzień z wnuczką, się dusi
(a już się cieszyłam, że za chwilę otworzę sobie zimne piwo)wbiegam na swoje 3 piętro
zdyszana rozpakowuje plecak i zostawiam zakupy pod drzwiami
zbiegając ze schodów dzwonie do znajomego taksówkarza
jedziemy na sygnale na
TargowąJola już czeka
mkniemy do całodobowej
w torbie
Dziumelda ledwo łapie oddech i jęczy
w lecznicy natychmiast dostała tlen
uff
udało się ją uratować
---
to tylko jeden z ostatnich przykład na to, że opiekunowie kotów nie znają dnia i godziny kiedy przyjdzie im reagować
i nigdy nie wiadomo czym się to skończy
---
jakiś czas temu
Jola miała opanowaną kocią sytuację w swoim rewirze
od paru lat, na tym jej terenie, trwają wyburzenia starych pustostanów
wszędzie króluje beton, nowe bloki i wyremontowane stare kamienice
koty, które kiedyś miały gdzie mieszkać, teraz biegają w panice po
Wysokiej i
Wodnej - dwóch bardzo ruchliwych ulicach
już nie raz
Jola, wracając z karmienia, zbierała kocie truchła z asfaltu...
w pozostałych kamienicach mieszkają ludzie, którzy nie do końca wiedzą jak opiekować się posiadanym kotem
większość z nich jest wypuszczana bez kontroli
kotki nie są sterylizowane
Jola zna większość tych kotów
wie gdzie mieszkają
rozmawia z właścicielami
załatwia sterylizację na koszt miasta
ale opiekunowie są niereformowalni
kiedy kot zginie pod kołami, biorą następnego
część z tych kotów jest ze schroniska
po rozjechaniu, jadą i dostają następnego...
---
to jest dzielnica w większości starych ludzi
ostatnio do karmienia zaczęły przychodzić wystraszone oswojone koty
jeden, dwa, trzy
Jola zrobiła wywiad
okazało się, że na
Przędzalnianej zmarła kobieta, która miała kilka kotów w domu
rodzinie nie przyszło do głowy żeby zabiezpieczyć koty
administracji nie przyszło do głowy żeby zabiezpieczyć koty
po prostu otworzyli drzwi...
Joli udało się uratować trzy ok. półroczne kotki i kocurka, który w kontakcie z autem stracił ogon
Ogi dostał na imię
kocurek nie nadaje się do wypuszczenia na ulicę
z dwóch powodów:
- braku ogona, który jest jednakowoż kotu bardzo potrzeby w życiu na wolności
- jest to kot domowy, oswojony
reszta kotów
Starszej Pani, najprawdopodobniej, została wprasowana w asfalt
---
ta ilość kotów u
Joli nie bierze się z niekontrolowanego zbieractwa
ta ilość kotów u
Joli bierze się z braku czasu
z braku czasu na szukanie pomocy
wszyscy wiemy ile czasu wymaga znalezienie domu stałego dla jednego kota
wszyscy wiemy ile czasu wymaga znalezienie domu tymczasowego dla jednego kota
---