» Śro cze 05, 2019 9:10
Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc
Andorko, właśnie dzwoniłam do Joli, Jola zbolałym głosem powiedziała, że jest na Urologii w szpitalu, lekarz właśnie poszedł z płytą coś sprawdzić i chyba ją zatrzymają... Jola obiecała, że później zadzwoni, jak tylko się czegoś dowiem, dam znać.
Myślę, za na adopcje Jola zgodzi się natychmiast. Faktem jest, że z moich ogłoszeń kotów Joli, które kiedyś zamieszczałam na OLX, trafiały się same domy-nie-do-przyjęcia i Jola trochę się zraziła, ale sytuacja jest przymusowa, co raz bardziej przymusowa jak widać choćby po dzisiejszym telefonie.
Co do przyjmowania nowych kotów to problem polega na tym, że Jolę często stawiają w sytuacji przymusowej. Wczoraj pisałam o kotku po wypadku, którego Jola miała odwieźć do lecznicy. Wiem, że wet po badaniu stwierdził, że kot się w żadnym wypadku nie nadaje do wypuszczenia na wolność. OK, Jola go nie weźmie - to co z nim zrobić? Słyszałam, że Jola coś mówiła o jakimś ośrodku, ale jeśli okaże się, że nic z tego, to co zrobić? Idealnie byłoby, gdyby kota przyjęło schronisko, ale nie wiem, czy jest na to szansa i czy tam podejmą się leczenia, czy kota po prostu uśpią (od razu, albo po kilku dniach, jak mu się pogorszy bez leczenia). Ale oczywiście rozumiem i popieram zasadę - w miejsce wyadoptowanych, żadnych nowych kotów!!!!!