Witojcie Dziołchy
Zalatana tak że aż Alienor pisze za mnie,nie ogarniam czasowo
telefon przy doopie ,też nie zawsze ,ale koputer to już na mnie wściekły bo stygnie
31 maja wcześnie rano zastałam sarnie dziecko prawie na progu.
Usiadłam w trawie na łące by jej nie straszyć ,mamusia ta której kiedyś uratowałam życie czekała w krzakach i nawoływała
Sarnie dziecko powoli oddaliło się w stronę matki,a potem poszły w wysoką trawę na łąkę sąsiadki
Babina oddaje trawę gospodarzowi ,on kosi i zabiera
Ledwo udało mi się kawy napić ,a tu słyszę rotacyjną
leciałam po schodach tak szybko że zapomnialam że nie mogę przecież
Kulas mi sie plątał w trawie ,dwa razy wyryłam ,ale biegłam krzycząc do gazdy ile gęba mogła
zatrzymał traktor i wyje
ćzegooo sie tak dresz babo?ja na to że sarenki w trawie,matka z dzieciakiem
on że Uj go to obchodzi bo mu się śpieszy
już łapie by odpalić traktor ,ja za szmaty i z traktora
troche było szamotania i wyzwisk ,ale ustąpił bo wiadomo jak sie Kociama znarowi to ni ma to tamto
szłam powoli w strone sarenek i mamusia wyprowadziła młode w bezpieczne miejsce,na brzegu potoczka gdzie mamy dużo dzikich krzewów.
TŻ wrócił z pracy koło 23 i woła bym wzięła latarkę i zeszła do ogrodu
pyta mnie czy słyszę jak kot piszczy
Sarenki piszczą tak samo więc początkowo myślałam że sarenka mała płacze.
No tak ale co sarenka robi w szambie?
jesooo panika ,ktoś wrzucił kotka do szamba
na szczęście nie tam gdzie płynny osad
co z tego jak kotek dryfuje nie wiadomo na czym tak daleko że nijak go dosięgnąć
chciałam skoczyć ,i tak juz byłam poocierana i brudna bo leząc z głową pod włazem chciałam kotka wyciągnąć.
Maż rozebrał się do majtek i sruu
było niebezpiecznie ,ale udało się
koteczka była tak wyziębiona że na rękach zaczęła się prościć i odlatywać
taka uciarana szybko do domu i ogrzewałam i myłam jednocześnie bo oczka nawet brudne były
po dosyć długim czasie udało się dogrzać i kicia zaczęła znowu krzyczeć
Nakarmiłam convalescensem ,a nazajutrz lecieliśmy do weta z Darkiem który przygarnął Blu
Cudowny człowiek ,moge na niego liczyć a on na mnie też
Mała się pochorowała ,kicha ,kaszle i oczy ropieją
jest leczona i mam nadzieję że będzie szło ku dobremu.
Wybaczcie że tak mnie tu mało,ale ja nawet dla siebie nie mam czasu
był telefon w sprawie kociaka który wszedł pod maskę samochodu
niestety tak zmasakrowany że decyzja uśpienia zapadła
jest mi tak smutno i mam dosyć wsi
napiszę znowu ,teraz lecę karmić Milenkę a potem do dziczków pędzę
Ściskam Was mocno
IWA