Witam. Jestem na forum od jakiegoś miesiąca. Zaczęło się od przeczytania jednym tchem wątku kotki Toli. Akurat wtedy byłam na etapie „dokocenia” małym sfinksem i szukałam gdzie mogłam informacji na temat rasy (ale takich praktycznych, a nie książkowych) Trafiłam na wątek Toli i mnie wciągnął. Tyle w sumie o tym skąd się wzięłam.
Nie udzielałam się na forum, bo forum pełne jest wątków o biednych kotach do adopcji, chorych, porzuconych... i jak ma się na nim odnaleźć osoba, która z założenia bierze kota rasowego? Nie jestem głucha na potrzeby tych wszystkich stworzeń które potrzebują domów, ale mimo wszystko do siebie zawsze chciałam mieć koteły w rasie, po której wiedziałam czego mogę się spodziewać jeśli chodzi o charakter i powiedzmy „osobowość”
Ogólnie rzecz ujmując - mam obecnie trzy koty:
1. 17-to letni kocur w typie syjama - nie był to kot mojego wyboru. Do domu przyniosła go córka od swojego taty, z jakich powodów, to nieistotne. Kot okazał sie mieć zapalenie dróg moczowych, co zostało szybko u nas ogarnięte. Miał wtedy 4 lata. I tak sobie u nas żyje już wiele lat i myśle ze jeszcze pożyje
2. 9-cio letni kocur syjamski, z rodowodem. To również kolejny przyniesiony przez moja córkę do domu kot, również od jej taty, któremu nowy kot trochę kłócił się z życiowymi planami. Miał u nas być tymczasowo i tak ten tymczas trwa już 8 lat.
3. Najmłodszy, 3,5 miesięczny kociak rasy sfinks. Jedyny z mojego wyboru, rasa, która zawsze była moim marzeniem. Nie dlatego ze modna, ale ze względu na charakter, na bliskość z człowiekiem, na spryt i inteligencję. Maluch mnie absolutnie rozkochał w sobie od pierwszych chwil.
Z wprowadzeniem malucha do pozostalej dwójki o dziwo nie było żadnych problemów. Obyło się wręcz bez separacji - nie było ani jednego prychnięcia z żadnej ze stron
, co wzbudziło mój pełny zachwyt. Wszystko układa się super, były małe problemy z oczkami u maluszka, ale pod opieka wet oraz okulisty już jest sytuacja opanowana. W planach jeszcze jest jeden sfinks, nie iem czy całkiem niedługo czy może za kilka miesięcy - trochę spontaniczna w tym względzie jestem
Tyle o nas w ramach wstępu
Post zdecydowałam się napisać ze względu na to, ze nie wiem jak podejść do jednej sprawy i może znajdzie się ktoś kto ma w tym względzie doświadczenie.
Ze względu na to ze czasem nie mam mnie chwile dłużej w domu, a także ze względu na pojawienie się w domu rasy wymagającej, takiej jak sfinks, który to powinien mieć w miarę stały dostęp do jedzenia, chciałabym, aby moje chłopaki mogli mieć w miskach na stałe suche żarcie. Problem tylko w tym, ze mój 9-cio latek nie ma hamulca żywieniowego. Zjada każda ilość, je dopóki jest coś w misce jego lub któregoś z braci. Nie bardzo wiem, jak go nauczyć, ze jedzenie jest dostępne i nie musi wyżerać wszystkiego?
Jakieś sugestie? Pomysły?
Dodam, ze oba starsze koty są tylko na diecie suchej. Maluch natomiast dostaje zarówno puszki jak i karmę sucha.