hej, Śnieżka u mnie dojada i linieje na maxa, wyczesuje ją, całe kule włosów, oswoiła się. Dużo je a najbardziej lubi mięsko, ale jej nie żałuję, bo taka była chuda jak gnat. Postanowiłam jej znaleźć dom u znajomych bądź przyjaciół, bo z ogłoszenia niestety nie mam szczęścia. Kiedyś adoptowałam z Orange pięknego kota długowłosego takiego jak Maine Coon i pisałam teraz do pani smsmy przez ok 3 tyg, nie odpisała ani na jednego. Zadzwoniła koleżanka i okazuje się że...kot jest u ex narzeczonego, z którym już nie jest itp....w dalszym ciągu mi nie odpisała itp
Takim ludziom absolutnie nie wydam pół kota, taki dom, jak trafiła ostatnio Tofcia teraz Tosia to rozumiem. Także Śnieżka siedzi w suszarni, wysprzątałam, porusza się po wszystkich pomieszczeniach i jest szczęśliwa bo pełny brzuszek i w ogóle nie chce na podwórko. Chodzę do niej 5 razy dziennie, miziam, przytulam, gadam, koleżanki sprzątaczki też pieszczą miziaka także oswajamy na maxa tą księżniczkę.
Bezdomniaczkom mam zapas mokrej karmy, sucha jak zwykle na styk ale jeszcze czekam może ktoś do zrzutki się dołoży to zakupię Josera Catelux kaczka i zmieszam ze Smillą Kitten, bo tej ostatniej samej nie chcą jeść. Na wysypisku wszystko ok, tak jak pisałam jeśli Śnieżka znajdzie dom, zgarnę pozostałe wysterylizowane kotki: Księżną i Gwiazdkę.
Nie ma Rumcajsa
Jest ogłoszenie na fb i Kotkowie, okazało się, że miał dom, ale kobieta przeprowadzając się wyrzuciła go z domu, odtąd się pałętał, żałuję że nie złapałam jakoś do dr na kastrację, ale to jest niemłody kot i zawsze mu coś dolegało, no i okazało się że dokarmiało i "leczyło" antybiotykiem więcej osób z osiedla. Smutno mi bardzo, bo zniknął w czasie, gdy ratowałam Tofcię z ropomacicza po śmierci Pysi Seniorki. Czekam na niego wierzę, że wróci, mam nadzieję, że nie leży gdzieś i nie cierpi.
Niebieściak z parkingu też jest niekastrowany i niemłody, zastanawiam się, czy warto go złapać i wykastrować i podleczyć, też jego stan zdrowia nie jest rewelacyjny, ale przynajmniej by się nie włóczył i trzymał ogródka....
Byłam prywatnie u okulisty, wizyta, mierzenie ciśnienia i okulary kosztowały mnie ponad pół renty, kupiłam za swoje wyprawkę dla Tofci, i karmiłam też za swoje żeby przytyła, już z 2,4 kg waży 4,2. Mam trochę fantów od Izy wystawię na bazarek, może coś komuś wpadnie w oko.
poza tym został mi lek Tiafeline od nadczynności tarczycy, może ktoś chciałby odkupić choć za połowę ceny, kupię za to swoim kotom domowym jedzenia. Powoli składam papiery na dalszą rentę, stres towarzyszy temu niestety i sytuacja w domu, ogólnie to stres mnie zżera i nie dam rady normalnie funkcjonować.