Bardzo dziękuję.
Bardzo bałam się się pogarszających zmian neurologicznych u Babuni o których powiedział lekarz, kiedy byłam na kontroli i co jest napisane -
Babunia wymaga regularnych kontroli, aby nie przeoczyć momentu zaostrzenia choroby. viewtopic.php?f=1&t=189302&start=105#p12175623Niestety Babuni stan się pogarszał, ale jeszcze przychodziła na jedzenie i jadła. Mamłała i memłała ale jadła z moją pomocą, co opisywałam wcześniej. Chodziła już bardzo chwiejnie i czasem się przewracała np. po wyjściu z kuwetki.
Pomagałam już potem i z tym, czyli zanosiłam do kuwetki i odnosiłam na posłanko.
Gdy nie zauważyłam to zesikała się w legowisko pieska które stoi obok. No nic, zdarza się ale to jeszcze nie tragedia....
Wieczorem, dzień wcześniej przyszła do jedzenia ale nic nie chciała, chociaż ze 4 rzeczy otworzyłam, bo może to a może to zje, ale nie. Dałam kawalątek 1/16 tabletki umaczanej w gęstej śmietance na apetyt z nadzieją, że ruszy.
Z trudem wróciła na swoje posłanko. Za jakiś czas patrzę a jej ślina z resztkami śmietany zwisa z pyszczka, namoczyłam ręczniczek i zaczęłam myć buzię. Patrzę a ona to wszystko co dałam na palcu ma w buzi niepołknięte.
Zawsze jej myłam buzię po jedzeniu, bo po tej prawej stronie praktycznie ciężko jej było się domyć przez niedowład.
Do tego bardzo już jej się płyn z ucha wypływał, co widać na zdjęciu, i jaka brudny papier jest od wycierania tego ucha.
Z dnia na dzień jej stan się pogarszał, ale niemożność przełykania bez współpracy z językiem, przesądziło o wszystkim i zrobiłam to, co zrobić musiałam, by nie cierpiała.
Było 77 złotych na plusie - 110 = 33 zł. na minusie.
Druga koteczka chyba będzie musiała a raczej na pewno, leczenie sterydowe, bo ma cały czas te grudkowate zmiany na skórze.
Ogólnie to pocieszna koteczka ale trochę dzikuska.