» Pt maja 10, 2019 10:38
Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4
Ale miałam przygody.
Wczoraj późno wróciłam od mamy bo była koło 22,30 . Obejrzałam jeszcze film bo i tak musiałam czekać do 23,20 o o tej godzinie biorę antybiotyk i coś mnie tknęło żeby jeszcze sprawdzić grafik. Zastanawiałam się kogo postawią na stoisko w sobotę rano skoro ja i Agnieszka mamy wolne , Andżelika jest po południu a Anka nadal na L4. Patrzę i co widzę - w piątek jestem od 10 do 18 w grafiku. Więc nastąpiła szybka zmiana opatrunku bo robię to teraz dwa razy dziennie rano i wieczorem i o dziwo po tej maści rana wysycha a opatrunek nie przykleja się do niej. Zmieniłam opatrunek i poszłam spać a było już dobrze po 24.
Rano wstałam o 8,15 . Dałam dziewczynkom śniadanie ale obie stwierdziły , że to dla nich za wcześnie więc śniadania nawet nie tknęły. Zrobiłam sobie śniadanie , po śniadaniu zmieniłam opatrunek i zaczęłam się szykować do pracy. Wyszłam przed 10 tak żeby koło 10 być w sklepie. Wchodzę - najpierw poszłam na socjal sprawdzić czy jutro na pewno mam wolną sobotę ale okazało się , że tak tylko od poniedziałków nie mam środków tylko same popołudniówki więc poszłam do szatni się przebrać. Przyszła do mnie do szatni kierowniczka i pyta co robię bo powinnam być na popołudnie. Mówię jej , że o mały włos a naprawdę przyszłabym po południu ale sprawdziłam w grafiku , że mam na 10 . Na to kierowniczka do mnie , że do końca miesiąca zniesione są środki ponieważ Andżeliki nie będzie bo poszła na odwyk. Była wczoraj , przepraszała za swoje nieobecności i przyznała , że ma problem z alkoholem i dlatego zdecydowała się na leczenie na oddziale zamkniętym. Dobrze , że w końcu to do niej dotarło bo to młoda 20 kilkuletnia dziewczyna . Oczywiście mieli do mnie wczoraj zadzwonić by poinformować o zmianie ale niestety nie zadzwonili bo narozrabiali ( a był po południu Jarek nasz zastępca kierownika, drugi nowy zastępca kierownika dupa nie pracownik i dziewczyna szkoląca się na zastępcę w zamian za tą dupę wołową ) zepsuli drukarkę i monitoring. Rano okazało się , że żadna kamera na sklepie nie działa i nie można wydrukować żadnego dokumentu bo drukarka też nie działa. Nie wiem co oni robili ale nieźle rozrabiali. Nie dziwota więc , że już nie pamiętali by do mnie zadzwonić. Gdybym dojeżdżała i byłaby taka sytuacja to nieźle bym się wkurzyła a tak to wróciłam do domu .
W domu czekała mnie kolejna niespodzianka tym razem ze strony Zuzi. Zdążyłam się rozebrać z ciuchów roboczych gdy Zuzia zaczęła wymiotować w przedpokoju. Ponieważ nic nie jadła wcześniej była to tylko ślina. Po tym za chwilę poszła do kuwety i zrobiła siku .Ładnie zakopała i wyszła i w tym momencie zaczęło ją cisnąć . Ponieważ kuweta była już brudna bo były w niej siuśki więc kupa wylądowała w kuchni pod stołem. Kształtna choć miękka jak wyciśnięta z tubki pasta taka jaką Zuzia robi przez całe życie jednak nadal ją cisnęło i zaczął się rajd po pokoju i wyciskanie po kropce takiej rzadkiej. Z 20 minut biegałam za nią z mopem i zmywałam kleksy. Kiedy myślałam , że to już koniec bo Zuzia położyła się na półce na kanapie okazało się , że znów ją ciśnie i tam znów zrobiła kolejne kleksy brudząc mi koc . Trochę się zirytowałam bo podłoga podłogą i o ty nie krzyczę ale łóżko to już insza inszość więc głosik mi się trochę podniósł i lekko wystraszyłam Zuzię która pobiegła do kuchni i na parapecie dokończyła dzieła. Udało mi się sprać ale i tak jutro muszę wyprać koc.
