» Sob kwi 27, 2019 19:14
Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4
Witajcie.
Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za życzenia świąteczne i przepraszam , że nie zrewanżowałam się tym samym. To kolejne święta bez taty i popadłam w okropnego doła. Gdyby to było możliwe chętnie nie wyszła bym z domu nawet na chwilę i przespała ten cały okres. Wiem , że jest jeszcze mama ale miewam takie chwile , że nawet jej obecność nie potrafi zagłuszyć bólu który nadal czuję.
Wróciłam do pracy w wielki tydzień i nie był to łatwy powrót. Cztery tygodnie przerwy zrobiły swoje. Ciężko mi było ale mogłam liczyć na pomoc dziewczyn. Zwolniłam tempo i przestałam się przejmować tym że czegoś nie zrobiłam czy z czymś nie zdążyłam . Nadal irytowały mnie niektóre rzeczy źle zrobione ale stopowałam sama siebie tłumacząc sobie , że mam to gdzieś.
Po świętach sprawy w pracy się po komplikowały delikatnie rzecz ujmując bo okazało się , że moja Anka miała stan przed zawałowy i trafiła na badania do szpitala zamiast do pracy i do końca miesiąca jest na L4. W środę i czwartek miałam mieć jeden dzień urlopu i jeden wolny dzień ale okazało się , że nie ma komu stanąć w czwartek od rana i kierowniczka zadzwoniła czy mogłabym przyjść w czwartek od rana bo piątek i sobotę już miałam w grafiku na rano. Nienawidzę rannej zmiany ale cóż miałam robić - zgodziłam się . W czwartek o godz. 14 okazało się , że mojej zmienniczki nie ma bo napisała smsa , że do pracy przyjdzie dopiero na 15. Ustaliłyśmy z kierowniczką prowadzącą zmianę popołudniową , że nie będę zostawać po godzinach a przez tą godzinę ona będzie dochodzić gdyby zaszła taka potrzeba . Sytuacja była o tyle trudna , że na sklepie była tylko ona i jeden kasjer na kasie a zaraz po 14 przyjechała dostawa. Andżelika ( dziewczyna ze stoiska ) oczywiście o 15 się nie pojawiła i niestety nie było innego wyjścia jak zamknąć stoisko. W piątek musiałam stawić czoła towarowi z poprzedniej dostawy i masie klientów - kilka razy kierowniczka przychodziła mi z pomocą bo ustawiała mi się gigantyczna kolejka. Dziś nie było lepiej bo ludzi było od groma jak to przy każdej sobocie. Na moje szczęście dostawa przyjechała po 14 jak już skończyłam zmianę i stoisko przejął jeden z kasjerów oddelegowany dziś do pracy na stoisku. Zostałam na stoisku sama bo Anka jest jak już pisałam do końca miesiąca na L4 i nie wiadomo czy się na tym skończy i Andżelika też poszła sobie na L4 do 2 maja a o rudej małpie nawet nie wspominam bo też ciągnie L4 już prawie 3 miesiąc.
Z dziewczynami też bywa różnie . Pola ostatnio obudziła mnie o 4.14 cofką z chrupek a wstawałam do pracy o 4.15. Na szczęście to był jednorazowy incydent z jej strony za to Zuzia często robi mi takie niespodzianki. A to zarzyga mi pół kuchni nie przetrawionym jedzeniem albo okleksuje pół pokoju kupą lub w pokoju lub przedpokoju zostawi mi kupki. Wiem , że jest chora dlatego nie krzyczę na nią tylko chodzę za nią i sprzątam ale czasami wracając z pracy boję się otworzyć drzwi do mieszkania bo nie wiem co w nim zastanę. Dziś wracałam na szczęście z mamą i wchodząc do mieszkania natrafiłam na kupę leżącą między moimi kapciami. Mam nadzieję , że jednak nie celowała mi w kapcia tak jak tydzień wcześniej zwymiotowała mi do innych kapci.