Święty spokój
Dzisiaj nie muszę nic. Żadnych jajek, serników, obiadów, śmingusów. Wizyt i rewizyt. Cisza, bezruch, Hilton i książka. Okolica moja też jakby zamarła, nawet nikt nie chodzi po chodniku koło mojego domku.
Nawet psy nie szczekają u nikogo. Taka cisza, że słyszę jak kwiaty opadają z jabłonki, mam zamieć śnieżną
Koty moje i nie moje jakieś dziwne. Zaśnięte jak wszystko. Nie moje w ogrodzie pod krzakami, moje porozrzucane po półkach w szafie. Nie chcą do ogrodu, jeść nie chcą, nic nie chcą. To trochę jak ja, może też mają potrzebę poskładania się w środku, pobycia z sobą, takie ja z mną
?
Przestały dzwonić telefony, nie pukają sms-y. Ciszo trwaj.
Paś mówi, że jest fajnie. Taki dzień dobroci dla siebie.
Alleluja!