Bardzo dziękuję
Przyjmij życzenia i ode mnie, proszę.
Połowa świąt za nami. Właściwie to już tęsknię za normalnością
Wczoraj byłyśmy z Dorotą pod hutą, ale Jadzia nie przyszła
Miałam ze sobą dzwonek, nic to nie dało. Dzisiaj spróbuję jeszcze, ale już nie na piechotę ( to naprawdę daleko), ale rowerem. Oczywiście, jeśli nie będzie padało, nawet jakieś burze zapowiadają. Zobaczymy.
Jak zwykle z okazji świąt dostałam parę maili ze zdjęciami byłych tymczasów
To bardzo miłe. Tylko Brendzia, wyadoptowana jako kociak, dzisiaj już dziesięcioletnia kotka ma cukrzycę. Musi dostawać zastrzyki, ale dobrze to znosi, dawki leku nie są duże. Tak bywa, niestety. Pani Małgosia nie może się nachwalić Hannibala, zwanego Beniem. Mówi, że od dziecka towarzyszą jej koty, ale takiego nie spotkała jeszcze. Kot chodzi przy nodze jak pies, musi go zamykać w domu, kiedy gdzieś wychodzi, bo idzie za nią wszędzie. Z pieskiem i kotką żyje w przyjaźni, cała trójka śpi w łóżku . Ptyś ma się świetnie, poluje na muchy, jest energiczny, ale miziak z niego okrutny. Bartuś wygląda prześlicznie, wciąż zakochany w Lusi, z wzajemnością zresztą. Klarcia, Monia i Michaś też zdrowe, szczęśliwe. Oby jak najwięcej dobrych wiadomości.
Domowe stado żyje zgodnie. Dużo czasu koty spędzają na balkonie. Starsze głównie leżą na posłankach, a młodzież szaleje, szczególnie koci chłopcy. Nie cały czas, miewają po prostu fazy na szaleństwo
I dobrze, niech jak najdłużej będą aktywni, to tylko dla ich zdrowia. Boję się świąt ze względu na koty, bo zwykle wtedy coś się dzieje, ale tym razem chyba się udało
Nawet Lucy ma niezłe oczka, tak trzymać