Cześć Wam, potrzebuję Waszej pomocy. Od kilku miesięcy, po raz pierwszy w życiu, zamieszkał u nas kociak. To ona, ma 5,5 miesiąca. Zdecydowaliśmy się na rasę maine coon ponieważ słynie z tego, że zachowuje się jak pies, jest przyjacielska i zamiast do otoczenia, przywiązuje się do ludzi. Nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależało, żeby kot nie był mi obcy i nie traktował mnie jak powietrze.
Jest już z nami od 3 miesięcy i czuję, że każdego dnia jest co raz gorzej. Na początku z nami spała, zawsze kładła się obok i czuć było, że nas potrzebuje. A teraz wszystko się zmienia, a we mnie narasta jakaś straszliwa frustracja
Kotka śpi w łazience albo na drapaku, w ogóle nie szuka bliskości, o wskakiwaniu na kolana można zapomnieć. Próbuję przekupywać ją smaczkami, daję jej tylko na kolanach, ale od razu ucieka. Bardzo dużo się z nią bawię, tak, żeby wskakiwała mi na kolana. Biorę ją na ręce, ale po chwili ucieka.
CO mam robić??? Czy ja coś robię źle?? Dlaczego nasza relacja się psuje?
Nie potrafię sobie z jej odrzuceniem poradzić... Nie rozumiem, dlaczego jest gorzej. Czy mam ją zacząc ignorować? Myślałam, że w pierwszych miesiącach trzeba ją przyzwczajac do ludzkiego dotyku, ale czy efekt może być odwrotny???
Czy wy też tak emocjonalnie reagujecie?