Właśnie też miałam taką refleksję, że ta joga minęła a ja niewiele widziałam ludzi. W tych ćwiczeniach tak się skupiamy na patrzenie w nasze wnętrze, że nie widać nic co jest na zewnątrz. Choć może inni patrzeli i kpili - kto wie.
Dziś też jest joga, a mnie bolą mięśnie. Zaczęły boleć wczoraj na wieczór. I zastanawiam się czy iść czy odpocząć i coś w domu może spróbować. (tak, to jest znów kombinowanie, choć naprawdę nie wiem czy dam radę dziś robić te ćwiczenia, a może właśnie dam, bo mięśnie się rozpracują)
I jak to jest "nic na siłę" - niby to każdy powtarza, ale jak była asana (nie pamiętam jaka dokładnie), że całe ciało oparte było na prostej ręce i tułów i nogi pod skosem i mnie ręka na której ciało się opierało tak latała na boki, że myślałam, że mi się wyłamie w odwrotnym kierunku do zgięcia, to jak mogę to zrobić inaczej? Miałam ochotę tego wcale nie robić, bo nie dawałam rady a w pewnym momencie cała się się trzęsłam i już nie miałam na nic siły. Bo były asany podobne do siebie jedna po drugiej takie podobne do siebie - nie wiem jak to opisać a nie umiem znaleźć w necie - że miałam wrażenie, że za duże tego i powinno być coś innego już, a potem mieliśmy stać i robić asanę "drzewa" to ja się tak trzęsłam, że nie umiałam nawet ustać na dwóch nogach i miałam ochotę usiąść i odpocząć. Ale wszyscy robili to i ja robiłam.
Miałam wrażenie, że jestem tam największą pokraką, choć nie powiem - pewne partie ciała mam rozciągnięte całkiem nieźle i mam wrażenie, że nawet wiele mi szło bardzo dobrze z tych asan, skromnie mówiąc ;p Choć nie było wyjaśnione jak oddychać, a tego nie wiem.
Wiem natomiast, że oprócz standardowych zajęć są też organizowane dodatkowe, które wysyłają na maila i np teraz będą z medytacji. To może na tych dodatkowych zajęciach są szczegóły, a na tej jodze standarodwej są rożni ludzie więc jadą po prostu z ćwiczeniami.
A ja też wolę być ze swoją pokraczną naturą przy instruktorce, bo z daleka to bym jej nawet nie słyszała.
Był tak taki chłopak, może ciut mlodszy ode mnie, trochę taki nieszczupły. Jak zanosiłam koc - mój był złożony na prostokąt a innych na kwadrat - to on ten koc, który odłożyłam wziął z taką miną, że "nowicjusz" i rozłożył go na kwadrat i ja już uciekłam, więc nie wiem co robił. Serio?? Odłożenie koca to też jest filozofia?
A może to taki lizus co wszystkiego dopilnuje za nauczycielkę
A na Wielkanoc będę robić paschę - nigdy nie jadłam. Mam przepis na bazie tofu, ale myślę, że zrobię na bazie budyniu z kaszy jaglanej. Ale nie wiem czy na bazie tego budyniu będzie to bliskie oryginałowi. Nigdy nie jadłam czegoś takiego. Będę też robić te kotleciki z tofu, na które przepis był ostatnio. Kołocz wegański
Ogólnie wszystko wegańskie, ale pewnie całkiem wegańsko nie będzie. I marzę o domowym barszczu białym i co roku próbuję zrobić, ale zabieram się za to po chińsku i na bazie żuru, co w ogóle jest pomyłką, a ponoć w biedronce jest zakwas. Więc zaczynam polowanie na ten zakwas, bo swojego nie umiem i nawet już nie zdążę.
Ogólnie byle przetrwać, bo nie znoszę wielkanocy :/
No własnie odpowiedziałaś mi Sabianko na to co napisałam tutaj zanim przeczytałaś
"W jodze zawsze robi się tyle ile daję się radę. Asany są tak rozbudowane i przechodzą jedne w drugie, że zaawansowani mogą robić jakąś bardziej złożoną pozycję a początkujący zostają w podstawowej. I zawsze robisz tyle ile możesz." Telepatia
Ja się dziś chyba wybiorę, bo normalnie mnie korci żeby iść. O ile nie stchórzę. Kiedyś chodziłam na fitness, ale wyciągała mnie siostra m. I niby fajnie, ale tylko patrzyłam, żeby już się skończyło. Czas stal w miejscu a ja robiłam pierdylion brzuszków, skłonów i takich tam nudząc się okropnie. Ta joga moja trwała 1,5 godziny właśnie i patrzałam na zegarek przy ciężkich ćwiczeniach, ale czas leciał bardzo szybko. Więc może jednak ta joga jest dla mnie
Wczoraj też wskoczyłam na dywanik i próbowałam odtworzyć te asany z pamięci trudne i od razu jakoś tak serce trzepocze z radości jak się wykonuje choć jedną asanę.
ps. powiem Wam szczerze, że ja chciałam iść na jogę już od paru lat, ale zobaczyłam taki filmik, w którym pokazywali zajęcia jogi i co chwila ktoś puszczał bąka i ja się tego tak bałam, że przez to właśnie nie poszłam wcześniej na jogę. I to nadal mnie przeraża. A jeszcze tam jest cisza przy ćwiczeniach. Aż mi wstyd to pisać.