Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Katia K. pisze:Sikorki i kosy śpiewają od kilku tygodni, może i słowiki zaczynają. Mam wrażenie, że dzięki wczorajszemu i dzisiejszemu przedpołudniowemu słońcu jest bardziej zielono, maleńkie listki na krzakach, no i na tej forsycji. Tu mnie masz, Mirka. Nawet nie wiedziałam, że są dwie odmiany forsycji, ta biała chyba u nas dziko nie rośnie? Powiem mamie, żeby spytała, jak będą następnym razem rozmawiać, ale sądzę, że jednak chodzi o tę naszą, swojską, znaną. Tam naprawdę wszystko szybciej dojrzewa, zupełnie inny klimat, niż u nas na wschodzie, ale co się dziwić, ponad 1100 km w linii prostej.
Ten kocurek, o którym pisałam, jest dodatni Ludzie boją się takich kotów, rzadziej adoptują
Katia K. pisze:Wiesz, to jest schronisko. Jednak z fundacji czy DT koty szybciej znajdują domy. Dobre, bo wiemy, jak to w schronach wygląda, moi rodzice 3 lata temu, a siostra pół roku temu adoptowali Zmorkę i Mulinkę, niby umowy podpisywali, ale to tylko formalność, o nic nie pytają, nic nie sprawdzają. Do tego Zmorka została wydana niewysterylizowana z pewnych powodów (to chyba jednak na szczęście nie jest standard), wolontariuszki zaufały, ale co, gdyby ktoś tego zaufania nadużył.
Jaletnik w momencie przyjęcia w lipcu i ostatnio w styczniu:
Katia K. pisze:Owieczek, kózka, świnka, gołąbek, już tak różne dźwięki zaczyna wydawać, że czasem aż śmiać się chce
W ogóle radiolog "zabił mi ćwieka", pytając czy Krzyś może nie słyszy, skoro się tak wydziera podczas badania. W domu też jest bardzo głośny, kiedy Krzysiek skoro świt wychodzi do pracy, Krzysia pewnie cała klatka słyszy. Nie wiem, dawno pytałam naszego eks-weta o ten słuch, podobno tylko w Olsztynie robią badania. Być może coś od tamtej pory się zmieniło. Ale z drugiej strony wszelkie przejawy mojej aktywności w kuchni słyszy bardzo dobrze i interpretuje oczywiście jednoznacznie: Mama! Am!!
Katia K. pisze:Owieczek, kózka, świnka, gołąbek, już tak różne dźwięki zaczyna wydawać, że czasem aż śmiać się chce
W ogóle radiolog "zabił mi ćwieka", pytając czy Krzyś może nie słyszy, skoro się tak wydziera podczas badania. W domu też jest bardzo głośny, kiedy Krzysiek skoro świt wychodzi do pracy, Krzysia pewnie cała klatka słyszy. Nie wiem, dawno pytałam naszego eks-weta o ten słuch, podobno tylko w Olsztynie robią badania. Być może coś od tamtej pory się zmieniło. Ale z drugiej strony wszelkie przejawy mojej aktywności w kuchni słyszy bardzo dobrze i interpretuje oczywiście jednoznacznie: Mama! Am!!
Katia K. pisze:Nie wiem, jak to jest z Krzysiem. Fakt jest taki, że od niedawna bardzo często i bardzo głośno wykrzykuje, wyśpiewuje, doczytałam, że przy nadczynności tarczycy może tak się dziać, ale przecież u Krzysia mamy niedoczynność (a wręcz brak czynności, niestety). Dowiedziałam się, że prawdopodobnie jeden wet z naszej weterynarii na UP zajmuje się badaniem słuchu, ale czy ja chcę Krzysia ciągnąć na nowe badania...?
Krzyś przyklejony do Wujka (ostatnio coraz więcej się do niego garnie, częściej, niż do Mamuni ):
katarzyna1207 pisze:Ja bym Krzysia nie ciągała na badanie słuchu, bo po co go dodakowo stresować, skoro wynik tych badań i tak chyba nie zmieni nic w jego leczeniu. Moja Mela jest głucha (i neurologiczna oprócz tego - kiwa się jak chodzi, łepetynka też jej lata na boki), przyczyna jest nieznana, taką ją już zgarnęłam z ulicy. I też "wrzeszczy" zamiast miauczeć . Ostatnio trochę się pochorowała, więc jeździliśmy na zastrzyki (przy niej nie dam rady sama NIC zrobić), przy okazji było czyszczenie bagienka w uszach. Zastrzyki znosiła dzielnie i w milczeniu, natomiast przy uszach darła się jak żywcem obdzierana ze skóry .. Za każdym razem po wyjściu z gabinetu kolejka ludzko-zwierzęca w poczekalni wyglądała tak jak przed gabinetem dentysty wszyscy bladzi ze strachu ... Aż za którymś razem wrzask był tak koszmarny, że jakaś kobitka w poczekalni nie wytrzymała i naskoczyła na mnie, dlaczego męczymy kota jakimiś bolesnymi zabiegami bez znieczulenia
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 295 gości