Dzięki, Miziel, jesteś dla nas taką, Dobrą Duszą
. Ja wszystko oceniam "na chłopski rozum". Dlatego stan zapalny = podwyższone leukocyty, białko w moczu - to też nie wiem czemu ale do zwalczenia przez organizm kota ale wysokie pH to zagrożenie kamicą. Może mniejszym zagrożeniem byłoby to u Dropsa lub Maćka (im, mogę podać co trzeba - chcą czy nie
) ale Warszawiaki są nieobsługiwalne. Co by było jasne
- mogę złapać ale nie wiem czy mogłabym złapać po raz kolejny. Jakby była sytuacja krytyczna to ... nie ma mocnych. Jak by się takie łapanie odbiło na ich psychice? One są takie INNE. Nie wiem jak to opisać. A i M pozwalają się głaskać i miziać ale wyłącznie w czasie serwowania jedzenia. Wtedy też mogłabym "schwytać" delikwenta. Co dziwniejsze, taki DZIWNY wniosek mi się nasuwa: koty nauczyły się symbiozy w czasie karmienia - czy to w domu (Mumiś i Maciek są wtedy wielkimi przyjaciółmi - ocieranie się o siebie, baranki itp.) czy na dworzu . Dlatego też zachowują się zupełnie inaczej na stołówce a inaczej poza nią.
Co po tym? diabli wiedzą
.
Stanęłam na Waszej opinii, że może wyniki były do d..py i łapię na badanie w ludzkim labie
Książna Pani Amorka z jej podnóżkiem Maćkiem
Razem śpimy
Mumiś ma powody do stresu