Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
PixieDixie pisze:Dziękuję Martuś za dobre słowo.
Praca z Toba to przyjemność
Nue wiem o jakich humorkach ty mówisz
A ja dalej mam wyrzuty sumienia o te etykiety
Wczoraj coś mnie rozkladalo ale chyba zdusilam. Dziś czuję się prawie 100% normalnie. Może lekki katar ale to nic.
Ciasto na jutro upieklam. Mam nadzieję że wyszło.
Obiad na jutro też in porgress.
Na dziś obiad robi mój mąż. Nie wiem czy u was też tak jest ze jak chłop wejdzie do kuchni to nagle milion uwag.... A to że coś tam wycieklo a to że nie ma czegoś w tym miejscu co będzie myślał że jest...
Ja jak coś wycieknie to biore i wycieram a nie ogłaszam całemu światu że coś wycieklo z worka.
Wysłane z mojego LYA-L29 przy użyciu Tapatalka
Kotina pisze:Mój chłop od jakiś kilkunastu lat robi mięsne obiady. Wydało się, że umie bardzo dobrze przygotowywać rózne mięsiwa, dopiero wtedy gdy nieleczona tarczyca zrobiła ze mnie ciągle śpiącą kulę nieszczęścia ... Perspektywa nie jedzenia w ogóle obiadów (nie mialam siły na nic) zmusiłą mego małża do stanięcia przy garach. Wtedy wydało się, że jego mięsiwa są o wiele lepsze niż moje.
Nic w tym dziwnego - nie lubię gotować, a jeść mogę cokolwiek ... byle na szybko
Ale ad rem, ad rem ... Gdy małż gotuje, to co chwilę słyszę: a gdzie jest ten duży garnek, a gdzie patelnia - wiesz ta któą lubię, a gdzie ... itd.
Chociaż garnki od przeszło 25 lat nie zmieniają miejsca swego położenia
Potem mam armagedon w kuchni, zlew zawalony po szafki (kto by się bawił w układanie naczyń), tu i ówdzie rozlane, cała kuchnia pochlapana tłuszczem ...
No, ale nie narzekam (tylko czasami pomruczę sobie coś pod nosem), bo obiad zrobiony mam na kilka dni
Gdy mąż skończy urzędowanie w kuchni, sprzątam myśląc, że tylko facet może narobić takiego melanżu przy jednym daniu
Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1 i 238 gości