» Sob lut 09, 2019 0:42
Re: Fioletowe tymczasy II. Kociaki i kociątko
Ech... Kochana Morelowo, i inni czytający...
Chciałabym bardzo napisać, że lepiej.
Niestety, 3 stycznia biały Pablo pobiegł za swoją siostrą.
Nie miałam nawet siły o tym pisać.
Tym razem było o tyle trudniej, że Pablo, w przeciwieństwie do Blanki,
był kociakiem najsilniejszym z miotu.
Największym, rozbrykanym, towarzyskim, gadającym.
Blanka gasła cichutko, ale Pablo bardzo chciał żyć.
Jadł na siłę, skarżył się, szukał pocieszenia...
Przytulaliśmy go - ja, jego matka, niezawodne wielkie burasy Antoś i Budrys. Nic jednak nie mogło zatrzymać nieuniknionego.
Wyniki badań krwi od razu wskazywały na FIP.
Szybko postępowało wodobrzusze.
Doszły objawy neurologiczne. Codzienne wizyty u weta.
Gdy zobaczyliśmy odciągnięty płyn, wiedzieliśmy, że można zrobić już tylko jedno...
Z ratowanej rodzinki została matka Donna, która się całkowicie oswoiła i bryka jak kocię, oraz jej córka Paloma, trochę płochliwa.
A to nie wszystkie kocie straty ubiegłego roku.
Jestem w rozsypce.