» Pt mar 29, 2019 0:03
Re: Ogrynia i reszta ulicznych dzikusków - teraz w moim domu
Jest mi bardzo ciężko. Umarły jeden po drugim. Nie dały się sobą nacieszyć. Gdy były cztery, dominował Rysio. Tosia była zawsze najniżej w kociej hierarchii. Rysio dokuczał jej, to były tzw. końskie zaloty. Gdy umarł, przywództwo objęła Ogrynia. Dokuczała trochę Tosi, a Tosia chciała się do niej przytulać. Czasem pozwalała, ale to już nie były takie objęcia jak z bratem.
Potem, po prawie 5 latach w domu Ogrynia stała się nagle miziasta i chciała mieć mnie na wyłączność. Spała przy mojej twarzy, pozwalała Tosi spać w nogach. Gdy Ogrynia zachorowała, a trwało to rok, z oczywistych powodów poświęcałam jej wiele uwagi, więc Tosia była biedna. Od śmierci Rysia była smutnym kotem. Zawsze starała się być z boku. Ustępowała Ogryni tak, jak ustępowała Rysiowi.
Gdy Ogrynia umarła w listopadzie, myślałam, że Tosia będzie potrzebować towarzystwa. Tymczasem ona odżyła. To był nie ten sam kot. Wreszcie miała mnie tylko dla siebie. Tuliła się do mnie, obejmowała łapkami, kładła mi łapki na policzkach.... A ja ją całowałam, po raz pierwszy w życiu brałam na kolana i bujałam, a ona to uwielbiała.
I znowu los okazał się okrutny. Nie dano nam czasu nacieszyć się sobą.
Śmierć mi ją zabrała. Zastanawiam się, czy to nie ja im tę śmierć przynoszę.
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019