Cześć wszystkim,
Proszę o pomoc - może ktoś spotkał się z podobną sytuacją. Heniek - kot lat 5 wchodzi do kuwety, ale raz na jakiś czas stojąc w niej
sika poza - na ścianę, na podłogę, albo prawie wszystko do kuwety, ale na koniec podnosi pupę i resztki moczu lądują poza kuwetą. Ciągnie się to już ze 3 lata. Problem czasem znika na kilka miesięcy, ale potem pojawia się i znowu trwa np. kilka tygodni. Kupa w porządku, zawsze w kuwecie. Heniek pije dość dużo i czasem ilość moczu poza kuwetą jest ogromna, a zanim ktoś wróci z pracy i powyciera mija np. kilka godzin. (o stanie paneli podłogowych, listwy przypodłogowej i farby na ścianie nie wspomnę...)
Heniek był badany - najpierw mocz - wykryte bakterie, dostał antybiotyk, po którym rzygał...jak kot. Po jakimś czasie trafił na usg, wykryty piasek w pęcherzu moczowym, znowu inny antybiotyk i karma sucha urinary dożywotnio. Karmę je ciągle - Urinary Royal Canin potem zmiana na Kattovit Urinary - już te kilka lat. Przy wzmożeniu problemów był zabierany na usg i dostawał antybiotyk, problem na chwilę zanikał i wracał znowu po kilku tygodniach. I tak w koło Macieju. Miałam już wrażenie, że czasem nawet podanie antybiotyku nic nie dawało, bo kot w sumie od nowa sikał.
Co ciekawe, usg raz wykazywało piasek, raz nie...
Mam podejrzenia, ze może to być jeszcze problem na tle nerwowym. Heniek jest "ofiarą" trudnego dokocenia, wcześniej w mieszkaniu był starszy kot, który niezbyt przyjaźnie przywitał Henia, przez co Heniek niestety jest nieco wystraszony. Może starszy przydybał kilka razy Heńka w kuwecie i ten ma traumę? Czasem Heniek wygląda, jakby robił siku nieuważnie, szybko, bo już gdzieś biegnie, chce gdzieś lecieć, jest nerwowy. Czasem też rozproszy go np. odgłos windy albo syrena za oknem i znowu sik poza kuwetą. Kiedyś próbowałam dawać mu karmę Calm, lekkie środki uspokajające i feliway - nic to nie pomogło...
Dodam jeszcze, że kuwety są dwie, duże, kot może swobodnie się w nich obrócić, żwirek od zawsze ten sam benek, kuweta sprzątana dwa-trzy razy dziennie.
Nie wiem już co robić, a mąż zapowiedział, że jeśli problem nie zostanie rozwiązany, to "odda kota"....skończyło się awanturą - rozumiecie, przestało być zabawnie...