Sezon na kociaki zaczął nam się z przytupem
Kotka - widmo, do tej pory karmiciele widzieli ją sporadycznie, ukrywała się w piwnicy. I wszyscy byli pewni, że to kocur.
Aż odkryli kociaki.
Pojechałam.
Jeden już nie żył. Najmniejsza dziewczynka umarła nam na rękach w lecznicy.
Z pozostałych dwóch jeden zamiast nogi ma gnijąco- suchy kikucik.
Mama złapana- jest niesprawna, najpewniej "kiwaczek".
Koty są w szpitaliku w lecznicy, pod dobrą opieką- jak dojdą do siebie, będą szukać domów...
Na razie rozpaczliwie potrzebujemy pomocy finansowej- rocznie pod opiekę trafia mi kilkadziesiąt zwierząt, największy problem to koszty leczenia, szczepień, kastracji...
*Nie umiem wkleić zdjęć
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/kiwaczekidzieci