mir.ka pisze:Ewa L. pisze:Znacie mnie już na tyle , że wiecie , że ja jestem z innej gliny lepiona. Nie potrafię biegać na L4 jak inni za każdym razem gdy dwa razy kichną lub smarkną . Moja choroba jest inna i przewlekła i to czy pójdę na L4 czy nie nic nie zmieni. Rana mi się wcześniej nie zagoi ani noga nie będzie mniej boleć a siedzeniem w domu też sobie nie poprawię a tu chociaż muszę chodzić .
W pracy zaczęłam sobie odpuszczać tzn. nie zabijam się żeby wszystko zrobić - co zdążę to zrobię a co nie to trudno i mam to gdzieś.
Chętnych do pracy jak zwykle zatrzęsienie. Babka która tydzień temu była na rozmowie i wzięła skierowanie do lekarza do dziś się nie pojawiła i nie liczę , że się pojawi.Wczoraj za to po pojawił się do pracy nowy facet. Ma stałą pracę na cały etat w sklepie mięsnym a u nas byłby na 1/2 etatu. Dobre i to. Ma doświadczenie, zna się na mięsie a wczoraj był pierwszy raz i świetnie sobie poradził. Dziś ma być sam od rana bo i ja i Anka mamy wolne. Po południu na stoisku stanie ktoś z kasjerów i już współczuje Ance rano w piątek bo nie będzie miała zrobionego nic - ani nie pokroją sera, ani nie dołożą do lady. No cóż życie.
Nic w tym miesiącu nie można zaplanować bo grafik zmienia się jak w kalejdoskopie i co kilka dni jest inny. Miałam dostać w marcu trochę urlopu bo w lutym Anka miała tydzień a ja robiłam non stop ale nie mam na to szans. Zaczynałam miesiąc ze 166 godz. pracy tak dziś w grafiku mam już 185,5 godz na ten miesiąc a wcale nie jest powiedziane , że to koniec. Cieszyłam się z trzech wolnych dni pod rząd 24 - 25 - 26 marca ale już ich nie mam. Ale nic niech mi dowala godzin w marcu to w maju będę pół miesiąca mieć wolne bo maj jest miesiącem rozliczeniowym.
Dziś mam wolne i planowałam w końcu ogarnąć trochę chałupę. Zamiast tego siedzę na forum i nic mi się nie chce. Pogoda butelkowa - co rusz pada deszcz i człowiekowi odechciewa się czegokolwiek.
u nas nawet burza z gradem była
W którymś momencie grad wielkości ziaren grochu też padał.