Sok z buraka dostają codziennie, bo zapamiętałam z jakiegoś wątku z przed roku, może za mało daje? Tak na kolor, jasno różowy. Zrobiłam gluta z siemienia, do tego kupiłam krople delicol i masło dla nuemowląt linum, do smarowania dupek, co by się nie uszkadzały. Nie wiem, może tylko mi się wydaje, ale chyba troszkę lepiej poszły kupy, nie wiem też co pomogło, bo zapakowałam i delicol i gluta, i sok z buraka standardowo. Parafiny już nie dawałam, co prawda za cholere nie miałam czasu odpisywać, ale zerkałam czy coś piszecie, tak więc bez sensu ryzykować, może jakoś to będzie. Dzwoniłam do weta, zapytać o laktuloze, ale potwierdził, że jest zbyt silnie działająca, tak małym organizmom mogłaby zaszkodzić, na ryzyko można by podać mikro dawkę, z tym że on odradza, bo nie nie jest w stanie mi powiedzieć co by się mogło stać. Kazał mi maluchy nosić, nie w "koszyczku" ze swetra, tylko jak najbliżej mojej skóry, chyba dość dobrze wymyślił, bo przypomniałam sobie, że jak urodziłam Kubę, też kazali mi go "kangurować". Nagie dziecko trzyma się na swoim nagim ciele, poprawia się krążenie, pobudza do działania przewód pokarmowy, itd.
Syn był nierozwinięty pokarmowo, były duże problemy z wypróżnianiem, fakt jest taki, że zawsze po ok. godzinie kangurowania, zaczynało mu bulgotać w brzuszku, szły pierdy i kupa na koniec. Szybko to przestało na niego działać, ale neonatolog mówiła, że to norma, bo działa tylko na noworodki, czyli do 1 miesiąca.
Ogólnie produkuje coś ze starych cienkich t-shirt'ów, napewno im nie zaszkodzi, a czy pomoże...wątpię, nie jestem kotem, troche inaczej nam organizmy tikają
w tym momencie śpią mi na cyckach, choć cyckami tego co mam nazwać nie można
Też musiało je dopaść, przecież karmie jak wszystkie poprzednie, staram się, masuje dokładnie, naprawdę się przykładam i staram z całych sił. Co robie źle? brakuje mi pomysłów, jeszcze bidulki tak się złoszczą, płaczą i mnie się płakać chce...coś robie nie tak, tylko nie wiem co