Tego się obawiam. Żal mi Rudzika bardzo. Winnam drania, Pesela, wyciepać na zbity pysk i połamanie łap. Moja wiara ,że zawsze się koty jakoś dogadają, wcześniej lub później, poległa w gruzach. Choć słowo "jakoś" jest wieloznaczne. W tym przypadku jak najbardziej właściwym.
Boje się, że mały nasz rozchoruje się. To egocentryk,wrażliwiec, panikarz... Ostatnio wiele zdrowotnie przeszedł. Był ból i strach i długie leczenie. A jak zaczęło być lepiej to Pesio się zmaterializował na klatce blokowej. Jestem zmartwiona i zła. Trzeba było mi nie schodzić słysząc wieści o siedzącym kocie. Trzeba było nie przynosić. A jak już to zrobiłam, znaczy spełzłam w dół, to z kijem od szczoty w ręku. By pogonić na deszcz i chłód.
Jestem padnięta. Zewsząd coś i coś. dziś babie dałąm kilka słó rozgaworu na temat jej kota. Pamietacie rudzika co latał dzwoniąc jajami? Ano ostatnio znów się pokazuje. I drepcze za mną radośnie. Głodny straszy koty odpędzając od mich. Nie głodny straszy koty mając chęć na zabawę. Karmię go, co mam zrobić. dziś wlazłąm na jego włąścicielkę i zażyczyłam sobie kupowania saszetek na cały miesiąc bym mogła jej kota karmić. BO ja, wbrew opinii, karmię koty za swoje i nie widzę powodu by zaniedbane właścicielskie dopychać. Tak jak nie życzę sobie by jej kot głodne bezdomniaki gonił i bił. Kilka słów na temat puszczania luzem na całe dnie i noce (często bardzo zimne) oswojonego kota ,też rzuciłam. I zakończyłam jej tłumaczenie, że kotu daje jeść , stwierdzeniem ,że widać słabo skoro moje woli. Jak karmi badziewiem to na moje delikatesy się jej franca rzuca . Wymieniłam firmy by wiedziałą co ma zakupić. Po czym odeszłam...w asyście jej kota co to nawet nie drgnął uchem by pani posłuchać. Polazł za mną aż do ulicy. Nie pomagało tupanie, machanie łapkami i krzyki.
Coraz więcej kotów przemyka mi w porze karmienia. Ale to ledwo uchwytny ruch. Na granicy zjawy. Wolałabym znać terminy i miejsce ich urzędowania. Skoro już są. Łatwiej by było oporządzić mi to towarzystwo. A tak to tylko przypadkiem odkrywam kolejne. A może te same? Uważam, jestem coraz bardziej tego pewna, że nam wyciepują swoje nie chciane koty. Wiedząc, że są zaopiekowane. Z roku na rok jest coraz większy wysyp. Oby w tych cicho ciemnych kocicy nie było.