Asiolinek pisze:myśleliśmy z moim facetem właśnie o drugim kociaku, ale ja ciągle się waham, chociaż już słyszałam, że z tego mogą wyniknąć same zalety
Myśleliśmy o kilkumiesięcznym kocurku dla niej, ale żeby dać jej kolegę dopiero po kastracji? Z czego to wynika? I dlaczego warto dopiero po?
Dlaczego?
Kotka jest w tym wieku, że lada moment będzie ruja. Pierwszej możecie nie zauważyć. A kocur zauważy na pewno
Bzyknie ją choćby raz pod waszą nieobecność i pozamiatane.
Że kotka była w rui dowiecie się dopiero po około 40 dniach, gdy urośnie jej brzuch i cycki zrobią się czerwone? I co wtedy?
Pozwolicie jej rodzić? Małemu dziecku, które samo rośnie? Które może tego nie przeżyć. Albo może przeżyć, ale kocięta nie przeżyją?
Albo wszyscy przeżyją a kotka pierworódka je odrzuci bo jest za młoda i nie odpali się instynkt macierzyński? Wykarmicie ręcznie?
Mamy taki a nie inny klimat. Zimy słabe, ciepłe, krótkie. Koty coraz szybciej rozpoczynają cykle rujowe, nawet już w lutym.
Przy takiej pogodzie jak mamy teraz za oknem za dwa, trzy tygodnie, góra miesiąc będzie już wszędzie pełno niechcianych kociąt.
Po co ryzykować i powołać na świat kolejne?
Kilkumiesięczny kocur i kilkumiesięczna kotka pod tym samym dachem, oba niekastrowane, to ogromne ryzyko ciąży
Ogromne.
A kastracja kosztuje grosze w porównaniu z sterylką aborcyjną, albo co gorsza cesarką, gdy kotka nie umie sama urodzić. Cesarka to już kilka tysięcy złotych, jeśli dodasz inkubator lub namiot tlenowy dla noworodków, opiekę wykwalifikowanego weta, który zna się na rozrodzie i neonatologii, opiekę waszą, porządne mleko zastępcze (KMR czy Farmfood, nie syf od weta).